Strona:Gabrjela Zapolska-Antysemitnik.pdf/67

Ta strona została skorygowana.

Nie miał jednak tematu i myśl jego czepiała się różnych warstw społeczeństwa.
Silny dramat, według niego, można było tylko wysnuć z masy szarego tłumu, proletarjatu — sięgając do samych stron najprostszych i najciemniejszych.
Widział ten tłum dwa razy w życiu — raz rozpędzony kopytami koni żołnierskich, drugi raz na kolei, lecący z pięściami na płonące ogniem tryumfalne pochodnie.
Dziennik, w którym pracował, walczył przeciw nim, walczył paszkwilami, błotem, oszczerstwem. Przed oczyma duszy Szatkiewicza rozświecało się nagle pytanie — dlaczego, szukając siły, potęgi, słowem wrażeń szlachetnych, zwracał się właśnie myślą ku tym, przeciwko którym za liche wynagrodzenie walczyć musiał.
Niedawno z notatki, nakreślonej ręką redaktora, dość wprawnie i zręcznie ułożył paszkwilowy artykuł przeciw prowodyrowi socjalizmu. Pisząc go, czuł pewien niesmak i wstręt. Kazano mu z tego człowieka zrobić nikczemnika, żyjącego jak pasożyt z pieniędzy zbieranych dla dobra sprawy. Altruizm jego przezwano egoizmem — każde jego odezwanie się na zgromadzeniach nicowano, przerabiano, przemęczano do swych celów.
Szatkiewiczowi, w miarę pisania artykułu, brakowało werwy i siły. Czuł, że jest pigmejem, ko-