Strona:Gabrjela Zapolska-Antysemitnik.pdf/75

Ta strona została skorygowana.

Ów „Zatopiony dzwon“, którego zupełnie nie znał, działał mu „na odległość“ na nerwy. Już raz w swoim artykule nazwał ową sztukę „niezdrowem majaczeniem“. Teraz rad był, że może się powołać na samego siebie.
Dodawało mu to odwagi i siły w jego własnych oczach.
Nie mylił się widocznie i umiał odczuć pod blichtrem prawdę.
I ten głupi Binder mówi mu, że „nie ma fachowego wykształcenia“.
Także! Skoro się ma zagraniczne dzienniki i jaką taką encyklopedję pod ręką, to się ma fachowe wykształcenie, a potem jeszcze ten i ów coś powie... posłyszy się, zapamięta — a potem Zalewski, Lubowski, Dobrowolski coś w Warszawie napiszą... i złata się niezgorszą recenzję.
Przytem zaprawić to „pikantnie“, dodać jakąś plotkę i można zostać nawet porządnym krytykiem...
A krytyk „teatralny“ to ma swoje znaczenie. Można siedzieć w loży z wysuniętemi mankietami na pół łokcia, skrzywić się ironicznie, piorunować wzrokiem, obiecywać — och — zwłaszcza młodym aktorkom...
Potem protegować jedne — miażdżyć, ścierać i masakrować drugie — i dochodzić tą drogą do łask, do uznania, do... wszystkiego! Byle tylko re-