Strona:Gabrjela Zapolska-Antysemitnik.pdf/91

Ta strona została skorygowana.

Ramionami z pogardą wzruszył, to nie dla niego taka jakaś...
Ale kelner Drejfus nalegał.
— Dlaczego pan nie chce? To bardzo fajn pikantna wiedeńka. Ona trochę szczupła w sobie, ale ona podobna tu do bardzo jednej wielkiej damy z arystokracji i dla tego ona codzień jest na kolacji...
Szatkiewicza uwagę pochłonęła teraz scena i śpiewaczka, która zajęła miejsce węgierki.
Była to rosła, piękna kobieta, nadzwyczaj elegancko ubrana, obwieszona biżuterją — dość rasowa, pokaźna w swej gorąco żółtej, pluszowej długiej sukni, rozciętej na boku i bramowanej drogim, srebrno złotym haftem.
Kształtna noga, odziana w jedwabny czarny trykot, haftowany srebrnemi blaszkami, wysuwała się długa i prosta z fałd żółtego pluszu. Na głowie śpiewaczka miała ogromny, czarny tiulowy kapelusz, zasiany żółtemi ptakami, które na tle tiulu rozpinały swe skrzydła, jakby zrywając się do lotu.
Kelner aż chrząknął z radości i machnął serwetą.
— To księżna von Würtemberg... — zawołał — ją także goście tak przezwali. To przyjaciółka od tej księżny Esterhazy. Ona dziś ma trzy zaprosze-