Porwały za kordy i halabardy, wdziały na się oznaki rycerskie, a mężom oddały czepki.
Moliére przedrwiwał kobiety uczone, śmieszne estetki swego wieku. Fredro wyśmiał rwące się do rządów, do polityki niewiasty. W fantazji swojej, pełnej dowcipu i często głębokiej satyry (Akt I. scena pomiędzy trzema kobietami), bardzo umiejętnie wykazał swą znajomość kobiecej natury, która bądź co bądź jedynie miłości szuka i o niej marzy. Za nic dostojeństwa, władza i zaszczyty, skoro słowo „kocham!“ — wpadnie do ucha kobiety. I w tej napozór wielkiej fraszce, a nawet silnie przestarzałej formie, dźwięczy ta triumfująca i nigdy niezwalczona nuta przewagi mężczyzn nad kobietami. Miłością zwycięzcy obezwładniają najsilniejsze i emancypacja pod wszelkiemi formami zwija potulnie skrzydła, skoro błękitny kwiat miłości zakwitnie w sercu kobiecem. Mówię tu o źle zrozumianej emancypacji, o tym fałszywym, słomianym ogniu, który każe zbałamuconym główkom biedz naoślep w jakieś fantastyczne krainy, pełne ułudnych pretensyj.
Rozumne kobiece pragnienie wiedzy i samodzielności objawia się inaczej i do innych, szlachetnych prowadzi celów. Pozorna emancypacja bardzo zawikłania w Osieku przypomina i przypominać będzie. Skoro towarzysz pancerny o pięknym, czarnym wąsiku się zjawi — kobieca strona kobiety występuje zwycięsko.
To darmo — tak jest i na to już nic poradzić nikt
nie jest w stanie.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Grano tę fantazję Fredrowską... bez... fantazji i dowcipu.
Wlokło się to, utykało, chromało. Od gościa zacząć wypada i oto co o pani Wojnowskiej zapisać muszę. Kto chciałby sądzić Wojnowską z wczorajszej roli, ten osądziłby ja błędnie. Wojnowska jest dziś niezaprzeczenie jedną z największych polskich artystek. Wespół z Gostyńską przedstawiają dziś tak zwany dział „charakterystyczny“ kobiecy na