komiczną rolę — to już jest tajemnicą. Co do p. Kosińskiego — ten nie zrobił nic z Błażeja, a nie zrobił nie dlatego, że p. Kosiński grywa jedynie wewnętrznymi warunkami, a nie tem, co daje jego aktorska myśl i inteligencja. W „Czerwonej todze” — gdy nie mówił — był doskonały. Gdy się odezwał — niweczył wrażenie. Komizm więc p. Kosińskiego jest dziełem wypadku i w Błażeju ujawniło się to najlepiej. Błażeja trzeba stworzyć, sformować, tak, jak to zrobił Linkowski, a p. Kosiński, licząc na swoje warunki, nie starał się o nic i — przepadł. Dzielną parę junaków stanowili pp. Hierowski i Jaworski, szczególniej ten ostatni pełen werwy, naturalności i szerokiego dowcipu. P. Solski pracowicie odtworzył niemiły typ Grzechotki, a panna Mrozowska dowiodła, iż czyni duże postępy w... minoderji scenicznej.
Młoda ta aktorka zagrała jedną rólkę niezmiernie ładnie.
Było to w „Dożywociu“. Miała wdzięk, lękliwość, była sympatyczna. Nagle pannę Mrozowską przerzucono do operetki. Nie można bezkarnie jednego dnia tworzyć tak głębokich i mądrych postaci, jak pan Golesco i śpiewać o „butelce w łeb“, a na drugi dzień być... Baśką Wołodyjowską, tem słońcem literatury polskiej, tą najpoetyczniejszą może postacią Sienkiewicza. I panna Mrozowska jest obecnie na rozdrożu. A szkoda! zdolności są, warunki niezmiernie korzystne, ale to się wszystko błąka i już paczy...
Humor w sztuce miały także podtrzymywać i przedstawiać panie Otrębowa i Rybicka. Ani jedna, ani druga nie mają do tego kwalifikacyj. Pani Otrębowa jest wiecznie zasmucona, pani Rybicka jest jeszcze za młoda, aby mogła mimo całej abnegacji i chęci robić wrażenie podeszłej w latach niewiasty.
Publiczność przyjmowała panią Wojnowską serdecznie a po drugim akcie wręczono jej wspaniałe kosze kwiatów i olbrzymie wieńce, które się jej za zasługi, położone dla sztuki polskiej, należały.
Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/127
Ta strona została przepisana.