ziemskie uczucie nie zdołało silniejszymi konturami uplastycznić tej lotnej postaci. A przecież mimo to, jak silnie, jak niezaprzeczenie dowiodła „Nawojka“ jednej wielkiej prawdy: Oto, że jej twórca, że Rossowski ma wielki talent dramaturga. Skoro wspaniałe poetyckie natchnienie złączy się razem z instynktem i talentem dramatopisarskim tak, jak się właśnie stało u Rossowskiego, można się spodziewać wielkich, porywających i potężnych dzieł. Lwów teraz jest w tym szczęśliwym stanie rzeczy, że ma pana Pawlikowskiego, który nie tylko, iż żadnemu talentowi, czy to pisarza, czy artysty marnować się nie da, ale przeciwnie, potrafi zachęcić do czynu, zagrzać do pracy i wywołać dzieła, które, jak „Nawojka“, stanowią ważny „moment“ w naszej ubogiej literaturze dramatycznej.
Wczoraj „Nawojka“ miała oprawę iście królewską. Kostjumy, dekoracje, scenizacja, były nadzwyczajne. Zakończenie pierwszego aktu (cokolwiek przydługie) obmyślone przez p. Pawlikowskiego z nadzwyczajną siłą, precyzją i z rozumnie obliczonymi efektami, wywarło przepyszne wrażenie, stawiając scenerię „Nawojki“ w rzędzie najpierwszych sceneryj europejskich.
Wykonanie było na wysokości zadania. Rola Nawojki powierzona została pani Solskiej. Nie mogła dostać się w lepsze ręce. Pani Solska nie tylko, że ma talent, ale pani Solska jest wykształconą i inteligentną. Mówić zaś ten wiersz, tak cudownie i kunsztownie przez autora wyrzeźbiony i mówić go tak, aby każde słowo miało odpowiedni koloryt, trzeba mieć niepospolitą dozę inteligencji. Postać pani Solskiej smukła, prawie chłopięca, jak zjawisko, promieniała wielkim urokiem i pięknością. W „szatkach“ żakowskich, jakkolwiek Solska miała pewną dozę junakierji, ale gracja kobieca przeważała. Cały zaś podkład roli da się streścić w tym czterowierszu Rossowskiego, odnoszącym się do Psyche:
Pośrodku białych lilij, jakby ich siostrzyca,
Czystym kwiatem podniosła ku górze swe lica.