muzykę słychać. Orkiestra gra gawota, ale jakby daleko, dyskretnie, aby nie tłumić słów.
Zapolska mówi dalej, a jej głos dostraja się do dźwięków cichej melodii.
„Bo sztuka, która się za chwilę przed wami rozegra, jest poprostu jak wiązanka kwiatów — świeża i srebrną rosą uczucia błyszcząca.
Niech wam się zdaje, żeście w tę mroźną noc zimową znaleźli się nagle przed równianką kwiatów i woń bzów, róż, narcyzów i tuberoz płynie ku wam z tej sceny. Na skrzydłach cichego, jak dźwięk szklanej harmoniki gawota, wśród śniegu i srebrnych liści mrozu, przyszedł do was zdaleka głos największego dziś poety‑dramaturga, przyszedł ze swą pieśnią miłosną i przez usta swych postaci cicho, delikatnie do ucha wam swą.harmonię i ekstazę szeptać zacznie. Nie krytykujcie, ironję precz wypędźcie z serc i dusz waszych, bądźcie tak serdeczni i szczerzy, jak te wszystkie postaci, które się za tą kotarą kryją.
Pozwólcie im mówić, a wy słuchajcie tej piosenki, tak, jak się słucha piosenki słowika wśród majowej nocy. I powoli w duszach waszych odezwie się echo, bo każde serce ludzkie rozumie pieśń miłosną, czystą, krystaliczną i natchnienia pełną. Zapomnijcie o bólach, o troskach, o łzach, które może wielu z was ma w duszy. Żyjcie tylko tą chwilą, patrzcie i słuchajcie... patrzcie i słuchajcie...“
Poza purpurą zasłony niknie postać Zapolskiej — burza serdecznych, gorących oklasków i wspaniałe kwiaty. Panią Zapolską wywołują kilkakrotnie Prezes tow. „Miłośników sceny“ wręcza jej przepyszny bukiet bzów i tuberoz. Wreszcie oklaski cichną, zaczynają się „Romantyczni“.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Jak grali ci amatorowie? Trzeba bezstronnie, uczciwie przyznać, że grali bardzo, bardzo dobrze. Przedewszystkiem wszyscy rozumieli, o co im chodziło, Wiedzieli, co mówią. „Romantycznych“ towarzystwo miłośników sceny przygoto-