Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/21

Ta strona została skorygowana.
Kurtyna Siemiradzkiego.
„Tego rodzaju kompozycje nie powinny być widowiskiem natury, to powinno być coś wyższego ponad naturę. Światło winno być spokojne, koloryt złagodzony, to natura wyzwolona ze swej brutalności z nadzwyczajnym majestatem swej wiecznej piękności“.
Grzegorz Lecomte.

I gdyby Siemiradzki zechciał za punkt wyjścia swego dzieła wziąć właśnie te słowa, odnoszące się do Puvis de Chavannes’a, mielibyśmy inną kurtynę w teatrze lwowskim. Bo stworzenie kurtyny nie daje się podciągnąć pod żaden rodzaj malarstwa. To ani fresk, ani obraz. To… coś specjalnego i tem ważniejszego, że przed oczy widza pojawia się wtedy, gdy ci widzowie są w specjalnym nastroju, w podnieceniu, w pewnym momencie rozwijania się w nich kultu piękna. A więc i wymagania ich są wyższe. Dusza rozkołysana melodją słów, poezji, porwana akcją tragiczną, widzi nagle, że na wizje sceniczne zapadła zasłona. Przez pewien czas widz żył w ekstazie. W kulminacyjnym punkcie ekstazy zapada zasłona. I ta zasłona powinna być dalszym ciągiem wizji. Dzieło całe powinno być duchowe, aby nie wytrącać widza z tej atmosfery, w której przebywa. Niestety! Nie mamy innych znaków do wytworzenia pojęć duchowych, jak kształty i linje, które nam natura podaje.