„Jowialskim”, na „Dożywociu“. Z pewnością będzie tak i na „Zemście“ i na „Ślubach”. Że wczoraj na „Rewolwerze“ publiczność nie dopisała, to bardzo naturalne. Każdy zna „Rewolwer“ z czytania. Poco było psuć sobie pietyzm, jaki każdy z nas nosi w sercu dla Fredry? A przytem po upływie dwóch tygodni pauzy, fantazją układany repertuar zapowiedział dwie naraz premjery dramatu jedną po drugiej. Na dziś dają... „Młodość“ Halbego. Ową zakazaną „Młodość“, której próba odbyła się aż przed... komisarzem policji. Czy dziwić się należy, iż mając do wyboru „Rewolwer“ i„Młodość“, — kupowano bilety właśnie na to drugie? I wygląda to doprawdy, jakby umyślnie ułożono tak repertuar, ażeby pokazać kim jest... publiczność lwowska. Na Fredrę nie przyjdzie, pójdzie na skandal! Ale każda publiczność da się zwabić w ten sposób i wpadnie w łapkę — Fredro jednak zasługuje na coś więcej, jak na to, aby na nim robiono fantazyjne eksperymenta. Najlepiej — nie tykać olbrzymów.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
A olbrzymem jest Fredro i nawet taki wieczór, jak wczorajszy, szczerby w jego pamięci zrobić nie potrafi. I w „Rewolwerze“ jest humor „Fredrowski“, pomimo faktury nowożytnych, a współczesnych francuskich komedyj. w których modą ówczesną było brać jakąś rzecz martwą za główny czynnik i oś całej akcji.
Humor ten błyska nagle po dawnemu i cofa się znów, jakby zdziwiony tą atmosferą quasi‑włoską, w której mu Fredro przebywać każe. I ten temperament polskiego pisarza, wtłoczony gwałtownie w jakieś formułki cudzoziemskiego milieu, szarpie ciągle inteligentniejszego widza. Chciałoby się rozpętać więzy włoskich powijaków i tych Barbich, Niegrich, Montich przemienić na naszych Płachetków, Morderskich, Papkinów i t. d. Często śmiech serdeczny przebiegnie widownię. ale śmiech ten wywołany jest i podtrzymany grą artystów raczej, jak samą sztuką. Bo grali artyści wczoraj doskonale, grali, jak prawdziwi, wielcy artyści i tem