Dziś zaczynają wątpić w siebie. Dlaczego? Jeden sezon talentów im nie odebrał. Publiczność zawsze o nich dba i kocha ich jednako. Dowodem wczorajsze przedstawienie. Gra Feldmana, Gostyńskiej, Woleńskiego, Jaworskiego była wysoce Fredrowska, wysoce stylowa. Był tam humor, nie było karykatury, przykrej dla oka. Do nich dołączyć musimy wczoraj pana Kosińskiego, który wdzięczną rolę niemego grał wybornie, bez pretensji i z doskonałą mimiką. Artyści zatem spełnili swój obowiązek. Grali, jak na wielkich artystów, którzy czczą pamięć Fredry, przystało. Przez cztery tygodnie, (bo prawie nikt z nich nie grał w „Życiu na żart“) mozolili się nad owym „Rewolwerem“. Ze dusza ich rwała się do „Zemsty“, do „Ślubów“, do innych arcydzieł Fredry, to więcej, jak pewne. Artyści lwowscy specjalnie umieją grać Fredrę. A z nimi i dusza publiczności domagała się nie tylko dzieł Fredry, ale i dzieł Korzeniowskiego, Blizińskiego, Wyspiańskiego i innych dawnych wielkich słońc, albo wschodzących, olśniewających gwiazd.
Niedługo 3 Maja. P. Pawlikowski nie obchodził w nowym teatrze ani jednej rocznicy narodowej (oprócz jedonaktówki „Belweder“ w listopadzie). Zapewne 3 Maja, — tak, jak za Dobrzańskiego — Lwów ujrzy „Kościuszkę pod Racławicami“ w całej wspaniałości, wystawionego z tym przepychem, jaki dała nam nowa dyrekcja w niejednej już sztuce. Dnia tego wstęp do teatru będzie bardzo zniżony i wtedy Lwów będzie miał prawo powiedzieć, że wreszcie ta scena narodowa coś dla narodu zrobiła i że to teatr miejski. który dba o interesa całego miasta. A potem... prawdopodobnie komisja nakaże wystawienie „Wesela“ Wyspiańskiego. Tyle już razy pisałam nazwisko autora, domagając się dzieł jego jeszcze przed napisaniem przez niego „Wesela“. I doprawdy publiczność lwowska wolałaby widzieć „Warszawiankę“, lub „Lelewela“, jak Capusa, albo „Wesele przy latarniach“.
Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/214
Ta strona została przepisana.