pośmiewisko — siwego księdza, obstawionego butelkami piwa.
Cieszyć się i śmiać będzie pan Halbe, dowiedziawszy się, jak go to Polacy honorują za tę nienawiść, jaką on ku nam zionie! — jak jego nędzną sztukę wystawiano z pietyzmem, podczas gdy arcydzieła literatury polskiej czekają u wrót teatru...
Ani Wyspiański, ani Tetmajer, ani Kisielewski z młodszych nie może dobłagać się uznania teraźniejszej dyrekcji. Z dawnych Bliziński, Korzeniowski, Słowacki, Brzozowski — czekają! Ibsena nie grano wcale w nowym teatrze. Szekspira pan Pawlikowski nie lubi. Szyller, Goethe nie istnieją — Calderon, d’Anunzio, Björnson, Strindberg, Hauptman — gdzież to wszystko na owej „literackiej“ scenie? Jedna premiera na dwa tygodnie i to jaka!... Natomiast jest.. Halbe! Uratowany Halbe od zagłady zapomocą nożyczek (wszyscy jednak przeczytali poprzednio broszury). Halbe uratowany i poparty przez komisję, która „czuwa“ nad lwowską sceną, ale czuwa w dziwny sposób. Lwów ma swój sposób patrzenia na scenę, trzeźwy i zdrowy. Pan Pawlikowski wystawioną od czasu do czasu operetką chce pokryć luki repertuaru. Milczeć dłużej — byłoby prostą nieuczciwością.
Dla kogo zaś miała owa sztuka posłużyć za pole do popisu — nie wiem. Grano ją bowiem naogół — źle. P. Nowacki, który tak ładnie już umiał rysować swe role w „Psyche“, w „Rodzeństwie“, tu przeszarżował, zgrywał się — zamiast być sobą, udawał dziecko. A przecież to niepotrzebne, bo pan Nowacki jest... młody. P. Bednarzewska najniepotrzebniej wzięła dla siebie rolę Anulki. Artystka ta grywa ciągle, grywa wszystko. Zaznaczywszy się bardzo zaszczytnie w „Złotem runie“ i w „Najstarszej“, w Anulce chciała młodość zastąpić trywialnością. Wszak jest tyle młodszych artystek, odpowiednich do tej roli. Jest panna Michnowska, panna Mrozowska, p. Ogińska, panna Jankowska, panna Arkawin. Każda z nich jest odpowie-
Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/219
Ta strona została przepisana.