Lecz — (i tu właśnie jest pożyteczność ruchu Idealnego w malarstwie francuskiem) — mamy ową znakomitą formę, ową czystą syntezę, która powinna panować w takich dziełach i tchnieniem swojem owionąć tak dzieło, ażeby widz doznał uczucia duchowego, patrząc na wyidealizowaną formę naturalnych postaci, które mają jego uczucia duchowe przedstawiać.
Lecz Siemiradzki nie poszedł tą drogą. Na ciasny horyzont, brudny i groźny, rzucił całą garść „allegoryj“, dając tym allegorjom trywialne oznaki swych działań i niemi chciał wmówić w widza: — To jest natchnienie, to jest tragedja, to Wyobraźnia…
Na środku — na krześle, które przypomina stołek angielskich barów, wykrzywia się boleśnie niewiasta w blaszanej bieliźnie. Wykręca jej rękę druga niewiasta, mająca bardzo ładne papuzie skrzydła i pokłębioną po za sobą ciężką draperję, którą rozpięto zapewne gwoździami na marmurze ołtarza, wznoszącego się po za nią. Po prawej ręce cierpiącej niewiasty, a mającej przedstawiać natchnienie, (o biedna ekstazo twórcza!!!) stoi gosposia w pompierskim kasku, bardzo niezadowolona i nachmurzona. To — Minerwa! U stóp Natchnienia bardzo porządnie ocembrowane źródło, z którego dobywa się trochę pary. To ma być „tajemniczy opar“, z którego tworzy się owa papuzia Wyobraźnia. Na widzu robi to wrażenie karlsbadzkiego Sprudla. Po lewej, po prawej, mamy cały konkurs szpetoty. Są tam Fortuny, Sawy, Miłości, Tragedje, Komedje. Naturalnie wszystkie w strojach pół greckich, pół rzymskich, z lirami, tamburynami, laurowymi wieńcami, księgami w ręku Jak one są mało duchowe, jak one są mało piękne te wszystkie formy, mające przedstawiać to, co w życiu ludzkiem jest podniosłe, wyższe, doskonałe. Stoją, jak pensjonarki, które na imieniny „madamy“ robią żywe obrazy. Gdzież tu polot? Gdzież tu linja, ciągnąca oczy i pozwalająca widzowi w wielkiej równowadze siedzieć przed takiem dziełem, nietylko nie wypadając z nastroju, ale przeciwnie, potęgując w sobie eks-
Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.