i szczerością odtwarzająca miłą postać podkomorzyny, panna Michnowska szczera i serdeczna Teresa.
Dwoje sfrancuziałych Polaków przedstawiali państwo Solscy ze zwykła rutyną, talentem i swobodą.
Co do pani Solskiej, zwrócić muszę uwagę, iż ta artystka jest stanowczo za młoda na rolę starościny. Pani Solska grała ślicznie, pracowicie i dyskretnie, ale to rola charakterystyczna, i pani Węgrzynowa, która obecnie odpoczywa w katakumbach teatralnych, byłaby grała ją doskonale.
Do wymienionych artystów dołączyć należy pana Klimontowicza i p. Połęcką, poprawnych w rolach drugorzędnych. Wogóle znać było, że artyści przejęli się swojem zadaniem i raz jeszcze powtarzam, szkoda ich trudów. Skreślenie sztuki było dokonane bez głębszego zastanowienia się — zwłaszcza zakończenie wbrew intencjom autora, kończyło się na zapowiedziach starosty, że „wytnie mazurka“. Tymczasem w oryginale zakończenie jest o wiele wznioślejsze i bardziej odpowiednie przewodniej myśli dzieła. Z ołówkiem — należy się obchodzić umiejętnie i ostrożnie, zwłaszcza, jeśli obcinać się zamierza dzieła, tworzone pod wpływem jakiejś dziejowej chwili.
Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/223
Ta strona została przepisana.