jeszcze? Już nie wiem. Jest w każdym razie p. Capus i jego wysoka moralność, pobijająca drażliwością sytuacji o całe niebo Przybyszewskiego.
Pisać dalej o pożytku, jaki odnosi poprostu Lwów z podobnych przedstawień, to strata czasu i papieru.
Ponieważ komisja, która obecnie rządzi teatrem, nie chce nakazać jakiegoś porządku, a czuje się zadowoloną z takiego stanu rzeczy, dlaczego my mamy się gniewać?
Radzimy tylko wznowić popołudniowe przedstawienia dla młodzieży. Wszak są już dwie sztuki Capusa...
Grano tę nędzotę starannie, bo tacy artyści jak Fiszer, Feldman, Siennicka, Cichocka i inni grać niestarannie nie mogą. Fiszer ma tyle wrodzonego i inteligentnego dowcipu, że nawet pokrywa nim płaskość p. Capusa. Feldmanowi wystarczy ukazać się, ażeby wywołać serdeczną wesołość i dowieść, że jego tyloletnia praca na lwowskiej scenie, zasługuje na to, ażeby się z nim liczono. To samo da się powiedzieć o pani Cichockiej, która jest jedną z tych rzadkich artystek, nie udających na scenie dystynkcji, ale mających tę dystynkcję wrodzoną. Pani Siennicka miała wdzięczną rolę i wyzyskała ją należycie. Panna Jankowska wyglądała bardzo ładnie i miała dużo szyku. Żałować należało pana Kliszewskiego, który grał dużą i trudną rolę pana de la Jambiere. Napracował się nad nią, i grał ją starannie, sumiennie i z werwą i należytem pochwyceniem typu d’un gentilhomme campagnard.
Osobna wzmianka należy się pięknej toalecie panny Mrozowskiej. Co do pani Ogińskiej, patrząc na nią wczoraj, jak grała swą czwartą z rzędu rolkę kokotki, przychodziło nam na myśl, że w przeszłym sezonie ta sama artystka grała z dużym nakładem talentu i powodzeniem istotnem Zuzannę w „Świecie Nudów“ i Klarcię w „Walce motyli“! Możemy jej tylko radzić cierpliwość. Za lat dwadzieścia jest nadzieja, że do tych ról powróci.
Kończąc moją „recenzję“ — nie mogę się powstrzymać od zrobienia uwagi, że prawdziwie przykro jest być recen-
Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/225
Ta strona została przepisana.