Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/242

Ta strona została przepisana.
„Ładne polowanie“, — komedja w 3 aktach Jerzego Feydeau.

Ten Jerzy Feydeau jest dzieckiem szczęścia. Paryżanie kochają go na równi z Rostandem i na rękach noszą. Cóż dziwnego! Przeciętny Paryżanin lubi się śmiać w teatrze. A Feydeau pozwala mu się śmiać, ale tak z całej duszy. Myśleć? poco? Po dobrym obiedze śmiech jest potrzebny dla strawności, a więc od Marguery albo Petersa, mieszczanin paryski idzie do „Nouveautés“, albo do wyzłoconego koszyczka, który się nazywa teatrem „Palais royal“ i tam, dzięki Jerzemu Feydeau, bawi się wybornie. Połyka niemożliwe sytuacje z taką rozkoszą, jak przed chwilą połykał nie pierwszej świeżości sole, przyprawiane znakomicie przez pana Marguery. Nie widzi nawet, że do owej przyprawy użyto pospolitych ślimaków. Podane zręcznie, oblane sosem ostrym, przesuwają się gładko. To samo dzieje się ze sztukami Feydeau. Całe fond, podstawa roboty jego sztuk, jest złożona z szablonów. Mąż zdradzający, żona która się pragnie zemścić, przyjaciel domu i komisarz policji, konstatujący wiarołomstwo. Ale figlarz Feydeau tak to ładnie pokombinuje, tak przyprawi odmiennie ślimaki, którymi ubierze swoją sztukę, zabarwi sos trochą pikanterji i przełknie się to wszystko — przełknie nawet bez grymasu i w letnim sezonie wcale chętnie.
Fortuna dramatyczna Feydeau rozpoczęła się właściwie