wych sytuacji, z bieganiu, z nieporozumień, muszą mieć dużą wagę w literaturze francuskiej.
Feydeau jest dekorowanym! Jest... kawalerem Legii honorowej. Urodzony z matki Polki, ożeniony z córką słynnego malarza Garolusa Durand’a, robi kolosalny majątek. Dziś jeszcze widzę go, jak w swym szykownym i zbytkownym apartamencie targuje się ze mną o sto franków za prawo przekładu „Champignola“ dla sceny warszawskiej. Nie ustąpił ani centyma. Wówczas pomyślałam sobie: „Ten dojdzie!“ I doszedł.
Feydeau w sztukach swoich jest głównie strategikiem. On bierze pewną ilość pionków — rysuje szachownicę t. j. scenę — nakreśla pewną ilość drzwi i zaczyna plan bitwy. Puszcza to wszystko w ruch z wprawą, z rutyną, z zimną krwią. Nie sili się na nowe pomysły, bo wie, że ma tyle doświadczenia scenicznego, że mu i stare wystarczą. Nie ma również Feydeau tych bons mots, któremi wodewiliści francuscy ubarwiają swoje sztuki. Czasem się to zdarzy — ale rzadko. Stąd sztuki Feydeau są bardzo łatwe do grania... Same grają za siebie. Aktorzy tylko powinni mieć szybkość i zwinność klownów i umieć się dobrze „dziwić“. Nie potrzeba tu nic podkreślać ani wydobywać dowcipnie. Poco? Widz oszołomiony patrzy na sytuację. A wczoraj mieniło się to, jak w kalejdoskopie. Otwierały się szafy, gasły świece, wiewało prześcieradło, pękały surduty, wędrowały listy, trzaskały drzwi. Publiczność się śmiała — w lipcu, w upały, nie można wymagać nic lepszego. Dlatego sądzę, że farsa Feydeau mieć będzie powodzenie, tembardziej, ze jest grana doskonale i w wybornem tempie. W Paryżu Feydeau ma już swoich własnych aktorów, których niejako wytresował, wyuczył i wygimnastykował. Trzeba bowiem mieć bardzo wygimnastykowane ruchy, aby nadążyć tym wszystkim karkołomnym sytuacjom, w jakie Feydeau osoby swoich sztuk wpędza. Artyści nasi grali z całą werwą, szybkością i zręcznością.
Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/244
Ta strona została przepisana.