ręki i puścić się jej nie chce. Co go świat cały obchodzi? I wtedy nasuwa się pytanie. Czy biedny, czy rozumny w pojmowaniu życia ten Boubouroche!
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Sztuka jest zbudowana prosto, dowcipnie i dowcip ten, sytuacyjny i słowny, jest wyzyskany do wielkich granic. Wystawił „Boubouroche’a“ pierwszy Antoine i sukces tego wieczoru był niezwykły, nadzwyczajny, równający się sukcesowi, jaki miał Albert Guinon ze swoją niezrównaną w dowcipie komedią Seul. „Mise en scène“ Antoine’a, według której graliśmy „Boubouroche’a“ podczas występów trupy krakowskiej w teatrze hr. Skarbka, jest przepełnione bogactwem drobiazgów, na które w Paryżu składał się dowcip autora, doświadczenie Antoine’a i werwa wykonawców.
W sobotniem przedstawieniu niestety wszystkie te subtelne drobiazgi zacierały się i nikły.
Cały akt drugi przepadł, a jeden p. Roman nie zdołał uratować sytuacji. Pani Rotter nie zrozumiała najzupełniej charakteru Adeli. Wszak ta kobieta dominuje nad Boubourochem swoją zimną krwią, swoim rozumem, swoją autorité, którą go przygniata zawsze, czyniąc tylko czasami wyjątek, aby tem droższem uczynić owe wyjątkowe chwile dobroci. Pani Rotter grała patetycznie, deklamowała, udawała, że szlocha — nie miała nic z owej zimnej i stawiającej czoło wszystkim komplikacjom kobiecej wyższości.
P. Stanisławski, zdolny artysta, nie miał także owej chłodnej, cynicznej ironji — a psując sobie od samego początku efekt z szafą której wewnętrznego urządzenia widz nie powinien dostrzegać, zniweczył kolosalny sukces chwili, gdy Boubouroche otwiera narozścież drzwi szafy i tam ukazuje się Andrzej zaczytany, siedzący przy stoliku pod półeczkami, na których leżą porządnie poukładane książki.