A ile to pracy kosztowało wszystko artystę, nie tej pracy wykrzyczanej przed lustrem, ale pracy cichej, rozumnej, logicznej, pracy, w której duch artysty starał się wniknąć w ducha autora zrozumie ten, kto śledzi nie powierzchnię ale głąb rzeczy, odczuje ten, kto i w życiu z drobiazgów zrozumie wielką tragedię, kto z jednej intonacji głosu przeczuje, że się w tym, który mówi, — życie całe łamie.
Bo Żelazowski wyznaje zasadę Diderota, który w tak mądrych i pięknych swych listach do panny Jodin, o sztuce aktorskiej mówi: „Les grandes douleurs sont muettes“. — Wielki ból nie ma ujścia w krzyku. Zmiana twarzy, głosu, oczu. I dalejby można sądzić, że Żelazowski wiernie zastosowuje się do pojęcia o scenie filozofa z XVIII wieku. Bo u Żelazowskiego „to twarz, oczy, całe ciało ma ruch sceniczny, a nie ręce.“
Jak mało gestów robi Żelazowski — tak mało, jak Antoine. On umie wyzyskać tę doskonałą maksymę, aby tylko ważne słowa podkreślać gestami i w ten sposób głównie wyłączne punkta wpadają w umysł widza, nie nużąc go drobiazgami. To już jest technika sceniczna, a tę posiada Żelazowski w najwyższym stopniu udoskonalenia.
Do tych technicznych środków zaliczam zawsze i głos, a Żelazowski nagiął tak swój głos do swej woli, tak nim kieruje — tak go opracował i rozumem oszlifował, że rzadko na europejskich scenach można spotkać artystę, władającego głosem z taką poprostu maestrją. Wczorajsza rola Józwowicza przedstawiała się widzom jako nadzwyczaj misternie obrobiony klejnot — lśniący blaskiem brylantów. Zacząwszy od maski, nadzwyczaj szczęśliwie dobranej całej w prostych liniach, maski człowieka „uczciwego“, ruchów, zastosowanych ściśle do charakteru karjerowicza, kroczącego przez świat z chłodem pozornym — pan Żelazowski nadzwyczaj szczęśliwie pochwycił to, co Diderot nazywa „heroisme domestique“ — bohaterstwo domowe, jednostajne, bez aparatu, a mimo to z pewnym patosem, którego sztuka Sienkiewicza ma pełną dozę. Żelazowskiego grę trzeba czytać
Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/275
Ta strona została przepisana.