Przybylski jest bezwarunkowo twórcą nowego rodzaju sztuki dramatycznej w Polsce. Bez śladu intrygi, bez jakiejkolwiek dbałości o interes sceniczny, pisze sobie ot — od ręki całe tuziny czegoś, co nie będąc komedją — nie jest ani farsą, ani dramatem, ani niczem już ustalonem i unormowanem w klasyfikacji ogólnie przyjętej przez dramaturgów i krytyków. Genre Przybylski — a la Przybylski — tak się określa te rodzaje sielanek, w których zwykle stare panny, pijani ekonomowie, krzykliwe gospodynie, urocze podlotki walczą o lepsze z parobczakami, arendarzami i paniami Mizorskiemi.
Dużo zwykle jest krzyku, mdlenia, dużo także jedzą i piją (tak, jak zwykle w tak zwanej szlacheckiej komedji), a widz siedzi i patrzy — czasem się roześmieje, czasem ramionami ruszy, lecz ma od chwili podniesienia zasłony dla autora jakąś pobłażliwą sympatję, bo to... Przybylski.
Więc musi być coś w tym sposobie pisania, co przemawia do nas, skoro sztuki Przybylskiego są grane często z powodzeniem i lubiane przez publiczność.
Jest — „Wicek i Wacek“.
W każdej niemal sztuce jest ten typ wieczystego, miłego urwisza i ten pokrywa sobą niedostatki. Od lat kilkunastu z dużą siłą przez Przybylskiego ze stajni jarmarcznej wydobyty — podbił sobie serca wszystkich i teraz, gdy go
Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/278
Ta strona została przepisana.
Żelazowski w „Dzierżawcy z Olesiowa“.