i Kamila, a przynajmniej role byłyby się im zostały w repertuarze. „Życie we dwoje“ bowiem długo żyć nie będzie, ani tu u nas, ani nie żyło zbyt długo w Paryżu, jakkolwiek autor postarał się naszpikować i wybarwić modnem obecnie wprowadzeniem rozmaitych „rastaknerek“, czyli cudzoziemskich awanturnic, poszukujących mężów w salonach paryskich. Jedna scena rosyjskiej hrabiny (dzięki niezrównanej grze pani Otrębowej) bawi — lecz to za mało na trzy akty.
Sytuacja żony, pragnącej ożenić swego męża, przeciąga się i traci wskutek tego na dowcipie — autor czując to, nadrabia dwuznacznymi konceptami, które znudzonego widza na chwilę przyjemnie gorszą, ale pustki w robocie scenicznej zapełnić nie zdołają. Widz patrząc na scenę, odczuwa wrażenie tej ciągłej pustki i zaczyna się nudzić nie żartem. Napróżno artyści wysilają się, aby grą swoją wypełnić luki i rwanie się akcji, widz raz już popadłszy w Saharę myśli, nie może się z niej wydobyć. Nudzi się, a to chyba najgorsze ze wszystkiego w sztuce, która ma pretensję do wesołości i humoru.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Poco więc właściwie ten jeszcze wieczór zmarnowany na czczej i nikomu nie przynoszącej ani przyjemności, ani pożytku sztuce? Doprawdy — ktoby chciał wnosić o rozwoju obecnym francuskiej literatury dramatycznej ze sztuk, wystawianych na scenie lwowskiej, nędzneby o nim miał wyobrażenie. Dwie sztuki Brieux i kilka fars, wybranych pomiędzy bezmyślnymi bulwarowymi sukcesami. Czy nic już niema ciekawego, nic nowego? Czy teatr Autoine’a, czy Vaudeville, czy Gymnase, czy Komedja francuska nie gra żadnych nowości? Dlaczego Lwów sięga tylko do repertuaru Variétés albo Palais royal? — Przez co się to dzieje? — Zgadnąć jednak łatwo. Oto, teatr lwowski nie ma żadnych bezpośrednich stosunków z teatrami paryskimi. Gra się to, co jest przetłumaczone w Wiedniu i gra się w tłu-