otacza jakby jakąś opieką, czuwa nad nią i bez wahania i osłabienia doprowadza do końca. Przytem pani Morska ma ten sam rodzaj talentu, co pan Solski. Może grywać wszystko i z każdej roli wywiązać się w sposób jej zaszczyt przynoszący. I tak z roli Marji wydobyła wszystko, co tylko wydobyć się dało. Pojęła ją rozumnie, przeprowadziła energicznie i odtworzyła całą postać niezmiernie plastycznie a bez jaskrawości. Publiczność przyjęła p. Morską oklaskami i po popisowej scenie aktu trzeciego wynagrodziła również hucznem brawem.
Bardzo szczęśliwą kreację dała nam wczoraj panna Jankowska jako Risa. Swobodna, miła, ładna, szczerze pusta i dziecinna wypełniała scenę ruchem i figlami. Panna Jankowska robi bardzo duże postępy. Powinna tylko wypracować śmiech, gdyż na tym punkcie technika jej gry szwankuje. Pani Bednarzewska, jak zawsze, miała do odtworzenia wdzięk kobiecy. Obdarzona szczęśliwemi warunkami, wywiązuje się z tego zadania zawsze doskonale. Chodzi tylko o większą dbałość o ruchy, które są chwilami nieestetyczne i jest ich nadto. Mając tak ładną sylwetkę, jak ma pani Bednarzewska, szkoda jest łamać linje i zaniedbywać malarską stronę roli. Pani Węgrzynowa w roli panny Peter zasługuje na jak najgorętsze pochwały. Była wyborna i spędzała sen z oczu widzów. P. Romanowi dostała się rola Ulricha. On to miał reprezentować zdrowy rozum w tym szpitaliku obłąkanych. Reprezentował go z mazurska, co w Wiedniu dziwiło trochę, ale reprezentował go z przekonaniem i chwilami szczerością swoją pozwalał zapominać, iż gra najniestosowniejszą dla siebie rolę. P. Węgrzyn z całą powagą, precyzją i pracowitością odegrał oryginalnie pomyślaną figurę agenta‑lokaja, a p. Nowacki zasypał nas masą gestów w roli Frycka. Osobna wzmianka należy się panu Wysockiemu za jego ładne i pełne poezji odtworzenie roli Stöhra.
Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/291
Ta strona została przepisana.