Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/317

Ta strona została przepisana.

piękne, głos czysty, jasny, silny — odróżniają pana Woleńskiego od całej falangi tych pseudo­‑bohaterów dzisiejszych, z których żaden nie potrafi tak udźwignąć roli romantycznego bohatera, jak to czyni w tej chwili jeszcze pan Woleński.
Ten artysta nie jest i nie był nigdy zimnym rzemieślnikiem sceny, on kochał scenę, on kochał każdą powierzoną mu postać i ta miłość dla sztuki dawała mu właśnie ów zapał, owo uczucie, ową szlachetność tonu, których to zalet napróżno szukać musimy w młodszem pokoleniu artystów. Prawda, że i kierunek obecnej scenicznej literatury refleksyjny i polegający na cieniowaniu przefiltrowanych uczuć, każe artyście być raczej analizatarem i zimnym dysekcjonistą, lecz zato role z dawnego repertuaru i role wymagające polotu poetycznego i siły, bijącej z przekonania — jedynie tylko w takich artystach, jak p. Woleński, znaleźć mogą godnych przedstawicieli.
Pierwszy raz widziałem również pannę Mrozowską w Colecie i podobała mi się bardzo. To przewrotne i na wskróś zepsute dziewczę, jaką jest Coletta, bardzo umiejętnie i zręcznie odegrane zostało przez pannę Mrozowską. Podobno panna Mrozowska ma w tym sezonie śpiewać w operetce. Ostrzedz należy tę młodą artystkę przed podobnym eksperymentem. Panna Mrozowska ma talent, ma śliczny dźwięk głosu, gdy mówi, ma pewne poczucie sceny, dlaczego więc ma próbować swych sił w operetkach, skoro talent jej zasługuje na poważniejsze zajęcie się nią i pewną opiekę? Mając trochę tendencji do afektacji i maniery, panna Mrozowska z konieczności nabierze w operetce pewnej jaskrawości w dialogu — i co potem będzie? Posiadając za mało rutyny, aby się cofnąć w razie nabrania przesady, poczuje, iż popełniono wielki błąd, każąc jej śpiewać wtedy, gdy mogła bardzo ładnie mówić. Będzie jednak wtedy stanowczo za późno. Niechże panna Mrozowska pomyśli nad tem, dopóki jeszcze czas.