Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/47

Ta strona została skorygowana.

i ubrylantowany taką mową, że chwilami zdaje się niepodobieństwem, aby to były te same słowa, które codziennie słyszymy. A myśl przewodnia tak jasna i zrozumiała. Niepoprawni to my wszyscy, cały naród polski. Niepoprawni Respektowie, którzy przeszli przez lody sybirskie, a mimo to nie w pracy szukają wybawienia, a brną dalej w głupocie, pysze, a nawet podłości. Niepoprawny Rzecznicki, ten typ parwenjusza, niepoprawny Fantazy, to „monstrum dziwnie drogie“, dekadent fatalny, syn Zefira, jak się sam zowie, poeta­‑dyletant, wyrzucający ze siebie życiowe perły natchnienia, które lecą w przestwór jak chmury motyli.
Słowa, słowa, słowa — frazesy puste, dźwięczne, szydercze ma na ustach ten człowiek. Do czynów niezdolny — niepoprawny w zimnej analizie, która go czyni zrozumiałym dla nas — bo po upływie przeszło pół wieku, całe legjony Fantazych, szydzą, analizują i mówią znów słowa, słowa, słowa, jak ów Fantazy Słowackiego.
Niepoprawna w egzaltacji hrabina Idalja, egzaltowana wieczna Polka z wulkanem w sercu, typ grande amoureuse, ta wieczna żebraczka miłości, zagłuszająca potokiem Sandowskich frazesów wieczny głód miłości spragnionej duszy. Jest ona nadludzko inteligentna, a tak dumna, że zda się, nie chodzi po ziemi. I ona ma ironję, lecz jej ironja jest wzniosła, bolesna i szlachetna, a ironja Fantazego przy niej drobnieje i blednie. I słuchając tych obojga, którzy przechodzą tortury, właściwe duszom zanadto zbudzonym, widz powtarza słowa Fantazego:

Ach, jak szkodzą
Uczuciom, myśli nadto rozwinięte! —

I patrząc na tą mękę, życzyć im przychodzi, aby choć na chwilę zamarła w nich inteligencja, zasnęła myśl i oni odpoczęli, bo ta tortura tych zaczyna boleć i dręczyć duszę słuchacza, tak straszną, tak dziwnie przejmującą jest ona.