Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/49

Ta strona została skorygowana.

ryzykowne w swych rolach momenta. Czystą, piękną grą swoją wkrada się w serca widzów i to niesilenie się na zdobywanie efektów, osięga wręcz przeciwny skutek. Roman porywa poprostu i mówi do duszy widza.
Tego o p. Węgrzynie powiedzieć nie można. Jego hrabia Respekt nie udał mu się wcale. Pan Węgrzyn jest niezrównanym przedstawicielem ról chłopskich — lecz skomplikowane role nie leżą w jego zakresie. Za wiele tu jaskrawości w grze, t. zw. en dehors za mało artystycznego taktu i dyskrecji.
O panu Tarasiewiczu mam podwójne zdanie. Do ostatniego aktu jego Fantazy pozostawił mnie zimną. Nawet deklamacji, nawet tej „pozy“, którą Fantazy delektuje się, pieści i zachwyca, nie było.
Natomiast, w ostatnim akcie, znalazło się to wszystko. Pan Tarasiewicz zaczął rzeźbić słowa, dzierżgać koronkę i urósł w oczach widzów. Głos pana Tarasiewicza jest piękny, dykcja szlachetna, ale czasem zanadto przyspieszona. Ostatni akt dał mi do poznania, że mamy do czynienia z artystą niepoślednim i o wyjątkowej inteligencji, lecz potrzebującym się rozgrzać i widocznie nerwowym.
Co do pani Bednarzewskiej przedewszystkiem zaznaczyć muszę, iż uważam ją za artystkę pożyteczną, uzdolnioną, pracowitą i to, co Francuzi nazywają adroit (zręczną). Ubrana zawsze stylowo, mająca rolę opracowaną i wystudjowaną drobiazgowo, trzyma się bardzo dyskretnie w ensemblu, nie wysuwa się na front i rozumie zadanie prawdziwej artystki. Ale w roli Dianny jej powierzchowność, choć sympatyczna, nie była odpowiednią. Za mało było dumy i wyniosłości, za wiele bierności i grzecznej jakiejś rezygnacji.
Panna Michnowska zaś — także bardzo zdolna, w roli czternastoletniego dziewczątka, wydała mi się za silną, za mało dziecinną, za mało „aniołkowatą“, jak Stella być powinna. To drobne dziewczątko — kociak łaszący się do wszystkich. Pomimo to panna Michnowska ma niewątpliwe