stanem rzeczy i sądziłam, że wreszcie i niedzielna wieczorowa publiczność w nowym teatrze będzie mogła chodzić na dramat dobrany odpowiednio, przemawiający do serc i umysłów tych ludzi, którzy przez cały tydzień pracując, pragną w niedzielę wieczór spędzić w sali teatralnej.
Tymczasem, dawny system pozostał. I oto opera rozpiera się na nowo z krzywdą dramatu, zabierając najlepsze wieczory. Dużo ludzi nie może iść na popołudniowe przedstawienia. Chcą się zobaczyć z rodziną, posiedzieć w domu. I choć jest pełno na popołudniu, to może być pełno i dwa razy dziennie, tak bardzo ta pracująca plasa jest spragnioną rozrywki. Nie mamy teatru ludowego. Teatr miejski powinien choć w niedzielę o ludzie pomyśleć.
Miasto nie składa się z samych melomanów. Zdrowy dramat, nawet wodewil, jest konieczny, a powodzenie spektakli niedzielnych warszawskich w ludowym teatrze, niech tu będzie wskazówką. I raz jeszcze powtarzam. Skoro teatr niema być przedsiębiorstwem, niech ma program wytyczony z góry — plan obmyślany, w którym dla każdej warstwy miasta znaleźć się powinna strawa. Bo pocóz w takim razie pisać teatr... miejski.
Muzyka, opera — piękną jest rzeczą, ale tak zwani „prości ludzie“ chcą i muszą mieć żywe słowo, muszą mieć dramat, muszą się wzruszyć, pośmiać i powrócić do domu radzi i pełni dobrych, szlachetnych wrażeń. Tych wrażeń nie da prostym, naiwnym duszom opera i oto jest zadanie prawdziwego teatru dla wszystkich. Może być mniej w kasie, bo nie będą wyzyskane operowe ceny, ale będzie pełno w sercach i umysłach ludzkich.
l wreszcie dramat wydobędzie się z pod przewagi operowej, w której pozostaje już we Lwowie od lat tylu. Czas już ażeby dramat zajął swe miejsce naczelne i królewskie, a nie krył się prawie wstydliwie poza trąby i kotły, które niewątpliwie są także konieczne, ale głuszyć mowy ludzkiej nie mogą i nie powinny.
Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/60
Ta strona została skorygowana.