cież ensemble był wczoraj bardzo dobry. Lecz co może z tej szablonowej Kamilli stworzyć taka pani Solska, która dziś bezwarunkowo jest najlepszą stylową artystką w Polsce?
Dała temu manekinowi swój wdzięk młodzieńczy, wielkopańskie maniery, smukłość nader elegancką i powabną. Była wesoła i mówiła ładnie. Albo co może dać głębszego ze siebie w roli Ratatyńskiego pan Kwiatkiewicz, który jest par excellence talentem do ról o poważniejszym i silniejszym zakroju, czem może wykazać rutynę swoją i uczucie pan Wysocki, jako stary sługus, albo pani Węgrzynowa pomysłowość swoją jako pani Ratatyńska? — Pan Feldman starał się grać z animuszem i temperamentowym rozmachem swego Szumbalińskiego. Wszyscy artyści grają z werwą, robią co do nich należy — ale są za dobrzy po prostu — za inteligentni, za pomysłowi do tych szablonowych figur, puszczonych w ruch w najnieprawdopodobniejszy sposób.
Swoją drogą ten właśnie talent ich sprawia, że publiczność bawi się i śmieje i zapomina — jak daleko padło jabłko od jabłoni!... Publiczność zgromadziła się bardzo licznie, pomimo poniedziałku. Bawiono się wybornie. Oklaskiwano artystów szczerze. Zaczyna być cieplej i lepiej w nowym teatrze. I tem milej pomyśleć, że to nasi autorowie sprawiają to zadowolenie i wytwarzają to ciepło, które powoli zacznie ściągać ku sobie tłumy.
Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/76
Ta strona została przepisana.