zanim zostanie artystką. Prawdziwy talent odrazu błyśnie cały, sformowany, skrystalizowany. Panna Arkawin zabłysła tak nagle i mamy nadzieję, że blask jej potęgować się będzie tylko. Znać w niej artystyczną duszę i ta dusza przetrwa zawody i przykrości scenicznej karjery. A życzyć tego z całego serca należy dla dobra polskiej sceny, na której inteligentnych i zdolnych kobiet bardzo mało. Inni artyści grali w „Kseni“ z całem przejęciem się, zrozumieniem i zapałem. Porwał ich temat, porwał ich piękny wiersz.
Pan Hierowski był, jak zawsze, artystą w dużym stylu, pan Wysocki mówił szlachetnie i dźwięcznie. Pan Stanisławski wyróżnił się korzystnie ogniem, z jakim odegrał swoją scenkę. Wystawa była ściśle odpowiednia pod względem etnograficznym. Drobny wypadek z bronią nie mógł zepsuć podniosłego wrażenia. Kostjumy piękne i wierne, a nadzwyczaj malowniczo i estetycznie noszone.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Co do drugiego utworu zatytułowanego „Wspomnienie” — pisać o nim dużo nie można. Autor miał jak najlepsze chęci, najpiękniejszą myśl i cofnął się w 1863 rok, w rok żałoby, krwi i pożogi.
Lecz mimo całego aparatu, rzecz ta pozostawia widza zimnym i nie odczuwa się niemal nic — oprócz jakiegoś smutku, że to szlachetne usiłowanie autora tak małe przynosi korzyści. Zewnętrzna strona największe czyni wrażenie i te Grottgerowskie kobiety, te powstańcze kożuszki, ten siwy starzec w czamarze, a u stołu żandarm w mundurze, działają sto razy więcej wyglądem swoim, niż tem, co robią i mówią.
Treść dziecinna, akcja niby przyśpieszona i dramatyczna, a w gruncie rzeczy... żadna. Lecz trzeba ocenić, raz jeszcze mówię, szlachetną chęć i tak zapatrywać się na to „Wspomniene“. Pola w nich do popisu i dla myślących artystów niewiele. Aktor bowiem czuje, gdy ma do czynienia z pustą papierową lalką, w którą mu każą koniecznie wlać