Czy forma i treść będzie przystępna dla umysłu dziewczyny, o to Julja się wcale nie troszczy. Chce czytać, niech czyta; czy zrozumie, czy skorzysta — to mniejsza. Zresztą, lepiejby zrobiła, położywszy się spać, — szorowała podłogę i o drugiej w nocy spać poszła.
Mimo to, objaśnia Kaśkę, gdzie książkę znajdzie w komodzie. Sama jest zaciężka, aby wstać i „Historję łzy i śmiechu“ swej słudze wręczyć. Gdy Kaśka, przyciśnąwszy do piersi niewielką, wąską książeczkę, wynosi się z sypialni, Julja oddycha swobodniej, i zatulając prawie całą twarz w poduszkę, zasypia tym niezdrowym półsnem, właściwym tylko anemicznym kobietom.
Kaśka uszczęśliwiona powracała do kuchni. Nareszcie ma rozrywkę, godziny jej teraz szybko upłyną, wie o tem. Zapewne pani dała jej historję o jakiej dobrej królowej, która zamiast chleba pokazała róże swemu srogiemu nielitościwemu małżonkowi, lub o tym dobrym świętym, który biedne sierotki po ulicach zbierał i opiekował się niemi jak ojciec rodzony.
Kaśka to wszystko czytała dawniej, teraz radaby przypomnieć sobie niektóre szczegóły; a wreszcie, co piękne i dobre, to można dziesięć razy odczytać. To nic nie zaszkodzi. Teraz czwarta. Jeszcze cztery godziny czasu do nastawienia samowaru i podania herbaty; przeczyta więc przynajmiej pół historji, a może zdąży przeczytać całą. Zresztą jeśli nie skończy, to poprosi pięknie panią, aby pozwoliła zatrzymać książkę do drugiej niedzieli. Wprawdzie ma dozwolone wyjść na przyszły tydzień, ale piękna historja ciekawsza o wiele, i Kaśka zostanie w domu przez całe popołudnie, aby dokończyć rozpoczęte czytanie. I z całem przejęciem się ważnością tej nadzwyczajnej chwili, Kaśka przystawia krzesełko do maleńkiego okienka, z którego pada skąpy promień światła. Nie jest jej tak widno, jak kucharce pani hrabiny; ta ma wygodną kuchnię z szerokiem weneckiem oknem; ale cóż począć, okna już nie przerobić; trzeba dobrze oczy roztworzyć i starać się, aby światło na książkę padało.
I z zadowoloną, rozjaśnioną twarzą otwiera Kaśka „Historję łzy i śmiechu“, rozpoczynając czytanie dzieła
Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/089
Ta strona została uwierzytelniona.