robi się na duszy, gdy człowiek coś tak pięknego przeczyta. Zaraz można porównać cudzą nędzę do swojej biedy, a przecież widzi się wtedy łaskę bożą, czuwającą nad biednym człowiekiem. Choć skąpe, ale jadło jest, i kuchnia nie taka ciemna i smutna się wydaje — bo inni i tego nawet nie mają.
I szczerze zmartwiona siedzi Kaśka ciągle pod okienkiem, trzymając w ręku książkę, jak żebrak zgłodniały, któremu dano dla zaspokojenia głodu z drzewa wystrugany owoc. — Godziny wloką się powoli, skazówki ściennego zegara posuwają się z dziwną ospałością po zniszczonym cyferblacie. Kaśka bezmyślnym, osłupiałym wzrokiem wpatrzyła się w ciemną i porysowaną czarnemi bruzdami ścianę kuchni.
Stanowczo na przyszłą niedzielę wyjść musi — cóż robić będzie znów całe popołudnie? Dusi ją formalnie i potrzebuje trochę powietrza. — Wprawdzie nie ma nikogo, aby jej w przechadzce towarzyszył, ale czy to każda dziewczyna potrzebuje mieć kochanka? Ona ma swoje zdanie pod tym względem. Jak się wdać z mężczyzną, to już z takim, co będzie z niego mąż; bałamuctwa nie chce; napatrzyła się dosyć na smutny koniec dziewczyn, co to ledwo podrósłszy zaraz o kochankach myślały. Kaśka nie rozumie doprawdy, dlaczego się tak śpieszyły? Padły tylko na ludzkie języki i poszły na poniewierkę. I w swem późnem rozwinięciu silnej kobiety nie może zrozumieć, co miały w krwi te inne dziewczęta, które, dojrzewając w dziecinnym prawie wieku, niszczyły swe drobne ciała, rzucając się przedwcześnie w objęcia pierwszych lepszych mężczyzn. Zresztą, ona nie przeczy, że życie samej, wiecznie samej dziewczyny, jest bardzo smutnem, bardzo przykrem, — ni to się komu użalić, ni pośmiać się lub wyjść na spacer; ale tak znów nie przebierając, nie znając prawie, poufalić się, mówić „ty“, przyjmować „fundowanie“ i wracać późno w noc, albo wystawać przed sienią, — to trzeba mieć pusto w głowie i nie myśleć o jutrze.
Gdy się jej trafi uczciwy człowiek z kondycją, a wyraźnie i po bożemu wypowie swoje zamiary — Kaśka chętnie pójdzie z nim na „promenadę“ i zbie-
Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/091
Ta strona została uwierzytelniona.