Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

odgłos dawanych i odbieranych policzków przykuwa ją na miejscu. Przed nią, wśród zalegających wnętrze sieni zmroków, zwijał się olbrzymi kłębek z dwóch ciał męskich; przekleństwa ich mięszały się z łoskotem razów — krótkie, urywane wyrazy padały, przerywane uderzeniem; widocznie Jan starał się wyrzucić za próg bramy „cisarskiego żołnierza“ i kierował go ku roztwartym drzwiom, przez które wpadał hałas i gwar uliczny. Kanonier bronił się zacięcie, nie chcąc ustąpić z miejsca; pluł przytem i obsypywał stróża gradem obelg, w których „cywil zatracony, kanonenfuter i cywilska nacja“ główną grały rolę. Kaśka stała zdrętwiała z trwogi wobec tych dwóch ludzi, masakrujących się zdziwną zaciekłością. Obaj nie znali jej prawie, a zabijali się teraz, przepełniając sień przekleństwami i suchym trzaskiem odbieranych policzków. I drżała z obawy, aby kanonier nie użył tasaka, wiszącego mu u pasa. Oh! wtedy Jan byłby zgubiony, a ona stałaby się przyczyną tej zguby. I w bezmiernej trwodze gryzie własne ręce, tłumiąc krzyk, cisnący się jej do gardła.
Nagle — oddycha swobodniej.
Walka skończona.
Kanonier, z podbitem okiem i zwichniętą ręką wyrzucony za bramę, złorzeczy „cywilnemu“ i „holkom“ — i wlecze się w stronę koszar, bardzo niezadowolony ze swej miłosnej przygody.
Na pobojowisku pozostał zwycięsca w osobie Jana, starającego się wszelkiemi siłami zatrzymać krew, płynącą obficie z porządnie nadwyrężonego nosa.
Kaśka z uczuciem wdzięczności zbliża się nieśmiało pragnąc wyrazić swe podziękowanie, lecz Jan mija ją, kierując się nagle do swej izdebki pod schodami — i zamykając drzwi za sobą, uniemożliwia dziewczynie wszelką demonstrację wdzięczności. Kaśka pozostaje sama — i, oparłszy się o ścianę, zaczyna rozbierać wypadki dnia całego.
Nie! — to już jej takie nieszczęście. Zwymyślała ją Rózia, wlazła do kościoła i zasiedziała się tam do późnego wieczora, napadł ją jakiś żołnierz i koniecznie musiał to Jan zobaczyć.
Teraz Jan może pomyśleć sobie, że to jej dawny