Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

i odejść od tego mężczyzny, do którego ciągnie ją jakieś dziwne, nieokreślone bliżej uczucie.
Dotąd zawsze mówiła „nie“ na podobne propozycje; dziś jest przecież zupełnie bezsilną; odmowa przecisnąć się nie może przez usta, które chętka spędzenia z Janem całego popołudnia ubezwładnia.
On milczenie Kaśki bierze za znak zgody i z wielką werwą roztacza barwne obrazy uciech, jakie spotkać mają Kaśkę w tej przechadzce we dwoje
Kaśka mimowoli poddaje się temu urokowi.
Miły Boże! tyle dziewczyn chodzi na spacer w towarzystwie mężczyzn, — dlaczegóż ona ma wiecznie się nudzić w samotności? Choć Jan ma często „niegodliwe“ żarty na ustach, to znów nie wydaje się złym człowiekiem — i dziewczyna może przejść się z nim przez ulicę. Zresztą, winna mu przecież odpłacić grzecznością za ten nos „rozklapany“ w obronie jej samej; odmową mogłaby go urazić, a tak postępować się nie godzi. I trywjalnym sprytem ubiera chętkę rozerwania się w pozory wdzięczności, która ją skłania do przyjęcia proponowanego spaceru. Przytem spacer — to jeszcze nie „kumpromitacja“; — najporządniejsze dziewczyny chodzą na spacery ze znajomymi, byle tylko z uczciwymi ludźmi...
I, pełna niezdrowego zadowolenia, przyjmuje plan zabawy, uśmiechając się łagodnie do stojącego przed nią Jana. On nachyla się ku niej i z coraz większem ożywieniem roztacza, przemienia, układa program, który napełnia serce Kaśki zdumieniem i radością. Nagle silne jakieś ramię potrąca Kaśkę, która, tracąc równowagę, osuwa się w rynsztok, maczając bosą nogę w błękitnej strudze, rozlewającej się już poza brzegi rynsztoka.
Środkiem chodnika idzie gromada ludzi, usiłujących utrzymać w równowadze swe chwiejne, jakby watą wypchane ciała. Kapelusze przechylone na lewe ucho lub zsunięte w tył głowy, palta obszarpane, powalane gipsem lub oblane strugami wina, nadają dziwny pozór tej zbieraninie mężczyzn o wydłużonych profilach i twarzach, na których piętno całonocnej hulanki, aż nadto wyraźnie widnieje.
Prowadzą się środkiem chodnika, podpierając wza-