owocu i zbyt leniwą, aby zebrać siły dla stawienia oporu.
Nikła postać męża wydała mu się pozbawioną zupełnie jakiejkolwiek grozy, a bezbarwne, szare źrenice Julji, wlepione w niego z uporem, zachęcały go do dalszych kroków. Jakkolwiek młody, posiadał wielką dozę sprytu i znajomości kobiet. Brał je często z brzega, bez wyboru, odrzucając ze wstrętem, gdy stosunek wkraczał w dziedzinę długotrwałego jarzma. Lekko kręcone włosy, wysoki wzrost i szerokie ramiona ułatwiały mu podboje w niższych warstwach społeczeństwa. Do wyższych nie wdzierał się nigdy; lubił być podziwianym, a znał swą małą wartość pod każdym względem. Bał się kobiet inteligentnych, lub noszących jedwabne pończochy, — czuł, że wobec nich wyda się trywjalnym i śmiesznym.
Okiem biegłego znawcy ocenił płytkość umysłu Julji i zrozumiał wątpliwą białość jej pończoch. Walka była krótką, — łatwo pojąć, że ładny student zwyciężył. Zresztą, Julja nie broniła się wcale.
Przyszła na pierwszą schadzkę wpół senna, dopiero później ożywiała się stopniowo. Czy ta kobieta przywiązała się do młodego chłopca? — odgadnąć było niepodobieństwem. Urządzając schadzki z kochankiem, miała tę samą leniwą obojętność, z jaką konferowała z własną sługą co do wielkości sumy, oszczędzonej na zakupie obiadowych wiktuałów. Gdy zapalała ulubione trociczki, oczy jej migotały tym samym niezdrowym blaskiem, jaki świecił w jej źrenicach przy wsiadaniu do oczekującego na nią w nocnej porze fiakra.
Blask ten gasł szybko, równocześnie ze zgaśnięciem czerwonego ogniska tlejącej trociczki, lub z ostatnim pocałunkiem, jaki kochanek wyciskał na jej białej szyi. Julja kilkakrotnie chciała już pociągnąć Kaśkę na swą stronę i podsunąć jej myśl drobnej koszykowej kradzieży. Sądziła jednak, że Kaśka, sama wyćwiczona w takich wypadkach, ułatwi jej początek rozmowy. Z największą pozorną obojętnością przysłuchiwała się wieczornemu rachunkowi, który Kaśka obowiązana była zdawać codziennie samemu Budowskiemu; ale w gruncie rzeczy z niezmierną pilnością śledziła wymienioną
Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/136
Ta strona została uwierzytelniona.