przez Kaśkę cyfrę, którą Budowski do jednej ze znanych czarnych ksiąg wpisywał. Ale próżne były wysiłki pani Julji. Jakkolwiek wrodzonym już instynktem kobiecym znała się lepiej na drobiazgowem gospodarstwie aniżeli mąż, nie mogła w rachunkach Kaśki pochwycić ani jednej niedokładności, chęci sprzeniewierzenia najdrobniejszej centowej kwoty.
Głucha złość opanowywała umysł Julji.
Siedząc tak w półcieniu, patrzyła na wyniosłą postać Kaśki, stojącej przy progu.
Julja czuła, że musi ją uczyć abecadła drobnego, powszedniego grzechu, — to ją gniewało i sama myśl nużyła niewypowiedzianie. Wolałaby przyjść, jak zawsze do gotowego. Jednak, jak wszystko mieć musi swój koniec, tak i nieposzlakowana uczciwość Kaśki musiała się zarysować i zachwiać raz na zawsze. Uczciwą, pełną szlachetnej prostoty nie mogła iść dłużej przez życie. Graniczyłaby wtedy z istotami pozbawionemi rozumu, według pojęć świata, w jakim się obracała. Uczciwość jej, nieugruntowana, nieutwierdzona rozwinięciem umysłowem, które faktami udowadnia konieczność istnienia uczciwości, musiała zachwiać się wśród ciemności, w których kroczyła do tej chwili, niepewna potrzeby swej egzystencji, niemająca gruntu pod stopami.
Zresztą, przypadek był sprzymierzeńcem Julji.
Kaśka była zakochana.
Nie mówię „Kaśka kochała“, ale po prostu: „Kaśka była zakochana“.
Była to miłość prosta, zwykła, prawie trywjalna, a przecież, mimo to, niepozbawiona lekkiego sentymentalizmu. Kaśka, pomimo swego niskiego stanowiska, była przedewszystkiem kobietą wchodzącą dopiero w świat, doznającą po raz pierwszy na widok Jana odmiennego uczucia od zwykłego przestrachu, jaki w niej wszyscy mężczyźni do tej chwili wzbudzali. Kaśka czuła gwałtowną potrzebę dobrego słowa i przyjaźniejszego obejścia. Julja nie wiedząc o tem, uczyniła z niej wspólniczkę swego występku jednem przychylniejszem zdaniem, rzuconem w głębi ciemnej kuchenki. Potrzeba ta nie mogła wszakże długo być zapełnioną
Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/137
Ta strona została uwierzytelniona.