Rózia, przerażona, stara się ją uspokoić. Ot — zwykła rzecz, chłop szelma — to wiadome przecież każdej kobiecie.
Ale Kaśka nie chce tej prawdy zrozumieć, żyje jeszcze sama zakrótko, i choć od dziecka widzi nędzę i ból, przez jakie podobne jej istoty przechodzą, wobec spadającego na nią nieszczęścia buntuje się rozpaczliwie. Obelga, rzucona na nią przez Jana, szarpie nią i wstrząsa całem jej jestestwem. Ona nie była uczciwą! — ona przed nim miała już kochanków! nie to zawiele, zawiele! Ale ona się pomści, niech tylko znajdzie tę niegodziwą, która Janowi w oczy lezie i zabiera jej męża! Tak! bo Jan przyrzekł się z nią ożenić, powiedział to sam i słowa pewnie dotrzyma, mimo wszystko... I pełna rozpaczy, chorobliwie rozdrażniona, mówi ciągle, przerywając sobie słowa łkaniem, wydzierającem się z jej piersi. Nie zwraca uwagi na Rózię, która na wzmiankę o ożenieniu wzrusza ramionami, ale wylewa z siebie całą tę bezbrzeżną rozpacz, którą nosi w sobie od chwili upadku. Teraz cała jej myśl koncentruje się na znalezieniu nowej kochanki Jana i na rozprawieniu się z nią w sposób jej właściwy. Jest przekonaną, że gdy usunie ją ze swej drogi, Jan dotrzyma przyrzeczenia i zaprowadzi ją przed ołtarz. To pewnie ta niegodziwa wstrzymuje go — nic innego.
— Marna jej godzina! marna jej godzina!... — wykrzykuje w rozżaleniu, schodząc po wąskiej drabince, prowadzącej na strych.
I dziwna jakaś energja budzi się w niej razem z podejrzeniem o zdradzie kochanka; chce, bądź-co-bądź, odzyskać Jana, uważając go jako swą prawą własność. Dlatego z niezmierną gorliwością zaczyna śledzić kroki stróża. Wie, o której godzinie wydala się z domu, i niewidocznie postępuje za nim, chcąc dowiedzieć się, dokąd zdąża. Napróżno przecież śledzi go, bo Jan najregularniej udaje się przed południem do szynku, gdzie siedzi całą godzinę, a wieczorem odbywa tę samą drogę. W szynku niema nawet posługaczki, tylko za szynkwasem stoi sama właścicielka, niemłoda już kobieta, którą Kaśka nie może posądzić o stosunki z Janem. Oprócz tych dwóch godzin, Jan pozostaje
Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/239
Ta strona została uwierzytelniona.