Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/276

Ta strona została uwierzytelniona.

i resztę zasług, Julja schowała się szybko do saloniku, bojąc się widoku dziewczyny, względem której miała obowiązki. Sam Budowski wręczył Kaśce książeczkę, co zaś do reszty zasług, wykazał jej bardzo zręcznie, że to ona właściwie winna mu jeszcze dopłatę za szkody, które poczyniła w gospodarstwie.
Kaśka, milcząc, zabrała swą pościel i przy pomocy Marynki zniosła ją na dół. Marynka bowiem pozostała jej przyjaciółką i ona to powiadomiła Kaśkę o zaszłych wypadkach.
— I tę bestję z komórki Jan wygnał także na cztery wiatry. Już on taki dla wszystkich jest. Ot... chłop! cóż dziwnego!
Kaśka nie odpowiedziała nic, jakkolwiek wiadomość, że i Rózię podobny los spotkał, sprawiła jej niejaką ulgę. Obejrzała się tylko wkoło, czy nie zobaczy gdziekolwiek Jana — ale napróżno! Stróż, widząc wchodzącą do kamienicy dziewczynę, uciekł do szynku, nie chcąc się z nią spotkać. Teraz, po dniu, czuł, że nie mógłby śmiało spojrzeć jej w oczy. Przyjął więc system, właściwy wszystkim prawie mężczyznom, zrywającym z kochankami — postanowił uciekać od Kaśki i nie spotkać się z nią nigdy.
Kaśka przeniosła swój kuferek do znajomego dawno mularza, który, ożeniwszy się, odnajmował teraz stancję — kątem. Za pieniądze, uzyskane ze sprzedaży pościeli, wegetowała jeszcze Kaśka blisko dwa tygodnie. Przez ten czas szukała zajęcia dziennego, bo złe świadectwo w książce służbowej nie dozwalało jej znaleźć stałego miejsca.
Prała więc w pobliskiej pralni, biorąc po kilka centów dziennie i dostając nędzne pożywienie, które jej teraz zadowolnić nie mogło. Stan jej, rozwijający się dość prawidłowo. ale nad wyraz uciążliwie, jak zwykle u kobiet zbyt silnie rozrosłych, sprawiał jej wiele cierpień i przykrości. Zewnętrznie nie zmieniła się wiele, wypełniała jeszcze i zdawała się teraz olbrzymką, gdy z zawiniętemi rękami, w koszuli spadającej z ramion, prostowała się ponad balją, otoczona kłębami białej, gęstej pary. Tylko twarz wybladła,