interes. Wie, że jakbyś umarła, to dług by djabli wzięli. Już ona cię i wypasie i od złego uchroni.
Kaśka umilkła, nieprzekonana wcale. Marynka myślała jeszcze chwilkę nad żądaniem Kaśki, poczem rzekła:
— Ty nie wypatruj za tym wyrwipiętą, co cię w taki kram zapędził. Już ja ciebie znam: ty mu niby o dziecku gadać chcesz, a o co innego ci chodzi. Ot! Boże się pożal, co te kobiety mają we łbach. Zmizerowane to, na nogach się utrzymać nie może, a jeszcze za nim patrzy.
Splunęła i zaczęła żuć kwiatki bzu. Ona teraz była bardzo rozsądną i nie oglądała się za mężczyznami: Nawet wpisała się do bractwa różańcowego, — kucharka od pani hrabiny namówiła ją do tego kroku.
Kaśka powinna także to zrobić po wyjściu od Sznaglowej. Zawsze to lepiej i przyzwoiciej dla dziewczyny. I ta nowonawrócona Magdalena ciągnie dalej umoralniające kazanie, wygrzewając w słońcu swe wychudłe ciało dawnej rozpustnicy. Kaśka siedzi tuż obok niej i patrzy smutnie oczami w przestrzeń. Nie! Marynka ją źle osądziła, ona nie miała złego zamiaru w chęci zobaczenia Jana, szło jej tylko o dziecko. Ale Marynka tego pojąć nie może. Za chwilę, gdy Madi zawołała Kaśkę do wieczornego posiłku, dziewczyna pożegnała przyjaciółkę jeszcze smutniej niż zwykle. Marynka, poruszona tym smutkiem, zatrzymała ją chwilę.
— Kaśka, nie bądź ty głupia! nie przypuszczaj sobie do głowy zgryzoty; jeszcze bez to Sznaglowa cię wygna od siebie, i gdzie się potem obrócisz?
Kaśka spojrzała na mówiącą i ciemno jej się w oczach zrobiło. Prawda, Marynka miała rację. Gdyby ją Sznaglowa teraz wygnała, gdzieżby poszła, kto przygarnąłby pod dach swój podobne stworzenie?
Dnia tego Sznaglowa była zadowolnioną — Kaśka jadła z pośpiechem, patrząc się przytem w oczy swej pani z uległością psa bitego. Sznaglowa pochwaliła ją za to, głaszcząc nawet po głowie, a Madi wywinęła koziołka, który w osłupienie wprawił skurczone w kącie kuchenki dzieci...
Upłynęło kilka miesięcy od tej chwili. Termin sła-
Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/329
Ta strona została uwierzytelniona.