Mała naftowa lampeczka, migocząca w kącie izdebki, oblewała mdłym blaskiem sinawy trup dziecka, leżący na kołdrze, pod którą spoczywała Kaśka.
W nogach łóżka stała Sznaglowa, chmurna, milcząca, wściekła na tę wielką dziewkę, którą znaleziono bezprzytomną w rowie, tuż pod brzegiem ogrodu. W jaki sposób spadła, nie mogła sobie Sznaglowa wytłumaczyć żadną miarą. Kaśka, jakkolwiek przyszła do przytomności, nie odpowiadała na żadne pytanie. Cierpiała strasznie, wydając przeciągłe jęki. Był to przedwczesny poród, niweczący całe nadzieje Sznaglowej, zrywający jej układy z Kaśką i uniemożebniający odebranie długu. Dlatego prawie wszystkie konieczne posługi koło chorej zdała na Madi, zadawalniając się rolą biernego świadka. Od czasu do czasu wyrzekała tylko głośno, mrucząc po niemiecku i obrachowując wszystkie wydatki, poniesione na utrzymanie Kaśki.
Madi podzielała zmartwienia matki. Wchodząc w stan jej interesów, widziała także ruinę dość pięknych projektów i zysków, jakie można było wyciągnąć z tej tęgiej mamki. I dlatego Kaśka, pozostawiona prawie samej sobie, męczyła się blisko czternaście godzin, gryząc palce, rwąc włosy i drąc bieliznę. W ciasnej, zadusznej izdebce brakowało powietrza, a okna, zasłoniętego podartą zasłoną, nie otwierano, nie chcąc, aby przechodzący słyszeli jęki męczącej się kobiety.
Zmrok zapadł, a Kaśka ciągle leżała na łóżku, sina, z oczyma głęboko wpadniętemi, z czołem pokrytem kroplami potu. Jeden wyraz tylko wybiegał z jej warg pobladłych. Wołała ciągle: „o Jezu!“ znajdując ulgę w wołaniu tego imienia, które od dziecka w niebezpieczeństwach i smutkach przyzywać zwykła. Chwilami zdawało jej się, że umiera, a wtedy opanowywał ją lęk straszliwy na myśl o śmierci w tej ponurej, smutnej izdebce, z której tyle trupów wyniesiono. O dziecku które miało przyjść lada chwila na świat, nie myślała już teraz, cała przejęta swem cierpieniem strasznem, zupełnie dla niej nieznanem.
W półzmroku, na tle ciemnej zasłony, jaśniał jeszcze krzyż, utworzony przez rozdarcie tej szmaty Ka-
Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/337
Ta strona została uwierzytelniona.