empire, ale i ta Maryla, „powabna kobietka“, którą lubimy i którą mężczyźni bardzo pożądliwym wzrokiem ścigają na balach.
Wiem, że Jasieński jest człowiekiem dumnym i że drażniłoby ambicję jego i miłość własną, gdyby jego żona ukazywała się w swej naturalnej postaci, prosto, skromnie — jak Pan Bóg stworzył i żyć jej przykazał.
Przetwarza ją. Tak, jak przetworzył niesmaczną kamienicę „jej ojców“, wziętą w posagu.
I ta zręczna, dobrze ubrana, solidnie opancerzona kobietka, z gorsem unieruchomionym, z rękami pokrytemi gazą falban, z gąszczem ślicznie ondulowanej fryzury, prezentuje się doskonale, w niczem niepodobna do tego czegoś, co w tej chwili wsadziła nos do garnuszka z kawą, który sobie sama przyniosła, drepcąc z kuchni „z podwieczorkiem“.
Patrzę więc z uwielbieniem na tę kobietkę, zdolną do takich metamorfoz i w obecnej chwili złożoną z całej masy pięter cielska, jakby jakiś drapacz chmur z żelaza.
— Marylu! — mówię do niej — co ty czytasz?
Obłożyła się bowiem stosem gazet. I to, wiesz, Helu, solidnych gazet, tych, które trzęsą krajem, trzymają rękę na jego pulsie, są u steru — słowem koguty Rostandowskie, sądzące, że bez nich słońce nie wejdzie.
I przedstaw sobie.
Wszystkie te dzienniki są poskładane na wierzch politycznemi artykułami (!) Helu. Wstępne, a potem dojadania jeszcze w środku numeru — i potem z prasy obcej — i potem korespondencje — i potem cała lira...
Pytam więc:
— Marylu! Co ty czytasz?
Z nad garnuszka kawy podnosi się głos:
— Widzisz przecie.
— Widzę! Polityka?
— !
— Po co ci to?
Milczenie.
Wtedy przypominam sobie, że Maryla jest nad przepaścią. A na jej dnie jest mąż polityczny, ogromnie wysoki i ogromnie milczący. Do tej pory brał udział tylko „w komisjach“, jeszcze się nie odezwał ani razu, ale nie trzeba tracić nadziei. Ma doskonały gust, pyszną sylwetkę i łatwość zmiany przekonań zdumiewającą. Z tem wszystkiem trzebaby naprawdę pecha, ażeby nie zaszedł bardzo wysoko...
Na to liczą wyborcy, na to liczy i Maryla. Polityczny bowiem mąż za czasów jeszcze swej adwokatury stołecznej
Strona:Gabrjela Zapolska-Kobieta bez skazy.djvu/051
Ta strona została przepisana.