— Dlaczego się nie mają kochać?
— Bo ona nie jest wolna, bo jest uczciwa, a przynajmniej za taką uchodzi, bo taki Halski, deprawujący kobiety z towarzystwa, zasługuje na to, aby go usunięto precz poza społeczeństwo, bo są to oboje wyrzutki tego społeczeństwa... a ona gorsza i bardziej pogardy godna od każdej, każdej...
Brakuje mi tchu, brakuje mi słów.
Czuję się bardzo wzburzona, szczęka dolna lata mi jak na sprężynie. Mimo to podziwiam się w lustrze, tak ta pasja dodaje mi blasku i uroku.
Maryla patrzy na mnie tępo.
Wreszcie odpowiada:
— Kapelusz ci się skręcił na bakier.
Mimowoli zeskakuję ze stołu, z gazet — pędzę do lustra.
— Naprawdę?
Poprawiam szutro estetyczne, ciężące mi na głowie. Tymczasem Maryla chwyta dzienniki i zaczyna na dowód swego złego wychowania czytać je z zapamiętałością, pragnącą wynagrodzić sobie czas stracony.
Jestem zła, podrażniona — czuję, że chętnie wpakowałabym jej szpilkę od kapelusza pomiędzy łopatki.
To przyniosłoby mi bezwątpienia ulgę. Dla niej wszakże byłby to czyn — według Nietzchego — „nieprzyjemny“.
Pakuję tedy szpilkę w stos tafty, włosienia, gazy, piór i klamer — i rzucam jej z mściwością:
— Cóż to? Czy masz zamiar stać się sufrażystką?
— ?...
— Studjujesz politykę. Czy będziesz kandydować, rewindykując w ten sposób prawa kobiece jako człowieka?
Odpiera z godnością:
— Rola kobiety jest inna, piękniejsza.
— Spodziewam się. Nie ma co robić w tem bagnisku intryg, kłótni, próżności, sprzedajności, obłudy...
— Przepraszam. Właśnie Ona powinna znajdować się w tym świecie, tylko...
Nie umie się wyjęzyczyć. Dopomagam jej:
— Niewidzialnie... jako ta, która rozdziela dobre natchnienia, zagrzewa do walki, niby te gołe boginie z czasów greckich, tańcujące na chmurach w czasie bitwy.
— Drwisz ze wszystkiego. A przecież właśnie kobieta może nadać ton sprawcom najniższej wagi.
— Właśnie. Eugenja Montijo zgubiła Francję tem, że nie chciała poprzestać na sławie wynalezienia krynoliny, ale miała ambicję nadawania tonu polityce Europy.
— Eugenja była głupia.
Strona:Gabrjela Zapolska-Kobieta bez skazy.djvu/054
Ta strona została przepisana.