w którym musi się mieć powiernika, bo inaczejby się człowiek udusił. Wygadałam przed nią wszystko. Umie słuchać. Ładnie słucha i mądrze. Widocznie pochlebiała jej ta rola, jako że ja, starsza od niej i ta, która „przeszła już przez życie“ — zwierzam się jej i zasięgam u niej rady. Ale nie pokazała tego po sobie. Miała ciągle tę minę wyższości, to jest istoty, której takt nie zbacza ani na chwilę z drogi obranej, a to co się nazywa folie du logis, jest zamatowane i zamknięte do osobnej komórki. Patrzyła na mnie swemi dużemi, imponującemi oczyma i robiła wrażenie żony Cezara, „która nie może być posądzana“.
— Cały błąd twój — wyrzekła powoli, ważąc każde słowo — jest to, żeś się zanadto pośpieszyła.
— Jakto?
— Naturalnie. Pośpieszyłaś się wtedy, gdy Halski jest nasycony, a właściwie przepojony kobietą. Zbłądziłaś, idąc ku niemu ze zmysłową podnietą. Należało właśnie uderzyć w strunę nie sentymentu, ale rozumnego ideału. Zamiast rozwiewać przed nim koronki i batysty, trzeba było zapytać go o jego odczyt w Warszawie, o powodzenie, o to, czy czuł, iż zawiązuje się pomiędzy nim i słuchaczami kontakt, czy był odczuty, zrozumiany. Należało leciuchno podniecić w nim strunę jego wielkości, a co do zmysłów, te pozostawić na boku.
Czułam, że ma rację.
Powiedziałam jej z uwielbieniem:
— Masz słuszność. Jesteś mądra. Skąd wiesz o tem wszystkiem?
Odpowiedziała mi skromnie:
— Zgaduję.
Poczem zapytała mnie:
— Chcesz się wydać za Halskiego po otrzymaniu rozwodu?
Byłam w wenie szczerości.
— Może! — odpowiedziałam.
Myślała chwilkę.
— Nie jest tobardzo błyszcząca partja! — wyrzekła nareszcie. — Ma tam jakiś kapitalik, jest tym profesorem — ale... jeżeli masz na niego gust...
— No, znów tak bardzo...
— W każdym razie zapamiętaj sobie jedno. W drobiazgach możesz się zapomnieć, to nie ma konsekwenjci. Wszystko to może być podciągnięte pod miano flirtu i to wystarczy. Lecz co do punktu głównego i zasadniczego, nie ustępuj!... Niech ci się nie zdaje, że może tem właśnie zobowiążesz mężczyznę, że jego honor etc. Nigdy! To są złudzenia. Gdy spra-
Strona:Gabrjela Zapolska-Kobieta bez skazy.djvu/064
Ta strona została przepisana.