Strona:Gabrjela Zapolska-Kobieta bez skazy.djvu/195

Ta strona została przepisana.

— Nie lubię! — wyrzekła tępo — nieporozumień. Pomiędzy nami jest właśnie teraz nieporozumienie... Chcę je wyrównać, właściwie wytłumaczyć Panu... to jest, raczej zażądać wyjaśnienia...
— Och, Boże! — przerwał prawie niegrzecznie — co tu wyjaśniać? Takie to wszystko jasne i — doublement proste...
— Tak... raczej prostackie. Te plotki głupich kobiet, powtarzających Panu niestworzone rzeczy...
Uniosła się. W jednej chwili widmo Weychertowej stanęło pomiędzy nimi.
— Głupich! — ciągnęła — głupich, ordynarnych, chcących się Panu przypodobać...
Nie odpowiadał nic. Stał spokojnie. Patrzył na nią tak, jakby go to wszystko serdecznie bawiło.
Zapędzała się coraz więcej.
— Może Pan zaprzeczy, iż to nie kobieta poinformowała Pana o moich rzekomych drwinach na conto...
Szukała słowa. Ulitował się nad nią i dopomógł jej.
— A conto mej porażki!
Chciała powtórzyć ten wyraz i nagle nie mogła. Wydał się jej nieodpowiedni — śmieszny — bez znaczenia. — Jakąż bowiem „porażkę“ — odniósł właściwie ten człowiek? — Kto tu był panem sytuacji? Kto był zwycięzcą? Kto przyszedł w poszukiwaniu gorączkowem i teraz plątał się w gmatwaninie fatalnej i bez wyjścia?
— No... tak... — bełkotała — zaprzecz Pan!
Wzruszył lekko ramionami.
— Nie myślę zaprzeczać! Nie byłem proszony o tajemnicę.
— Ja także o tajemnicę nie prosiłam — ale przecież tylko gruboskórna istota mogła dopuścić się podobnej niedyskrecji.
Zaczął się śmiać serdecznie.
— Ręczę Pani, że skóra mej damy jest wyjątkowo cieniuchna i delikatna...
Wydęła szkaradnie usta.
— Dziwić się temu należy! — rzuciła wzgardliwie — służy jej blizko pół wieku — i do tak rozlicznych praktyk...
Ściągnął usta z niesmakiem.
— Złość panią zaślepia i czyni niesprawiedliwą.
— Właśnie przeciwnie. Oceniam tylko stan zasługi ubóstwianych przez pana istot, z całą sumiennością. Że pan ma bielmo na oczach — nie dziwię się wcale. Ja zaś nie mam najmniejszej przyczyny i powodów do wdzięczności dla takiej pani... przeciwnie nawet...
Zdziwiony patrzył na nią.