Strona:Gabryel D’Annunzio - Dzwony.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

trzymałem trochę z tyłu. Smutek, bezmiar ponurych, pomieszanych uczuć rozsadzał mi i tak już goryczy i zwątpienia pełne serce.
Teraz jeszcze, po dwunastu latach, stoi mi żywo ten wieczór w pamięci. Nic nie zapomniałem, pamiętam najdrobniejszy szczegół. I wiem teraz, jak to wówczas czułem, że ten wieczór o moim losie rozstrzygnął. Skąd to przeczucie?
Czy to możliwe? Czy to może być? Zwykłe imię kobiece, trzy zgłoski, otwierają przed nami nieuchronną przepaść. A mogliśmy zobaczyć tę przepaść i wiemy, że jest dla nas groźną. Czy to doprawdy możliwe?
Przeczucie, jasnowidzenie, głos wewnętrzny... słowa, nic tylko słowa! Czytałem w książkach... Nie i jeszcze raz nie, rzeczy się mają zupełnie inaczej. Czy pan wnikał kiedy w siebie? Czy pan badał swoją duszę?

Cierpi pan. I cierpienie pańskie wydaje się panu nowem, nigdy nie odczuwanem? Jest pan szczęśliwy. I szczęście to wydaje się panu nowem, nigdy nie przeżywanem? Nieprawda, złudzenie. Wszystko już było odczuwane, wszystko już było. Dusza pańska składa się z tysiąca, ze stu tysięcy cząstek dusz, które już całe życie

— 26 —