Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/268

Ta strona została przepisana.

kie haniebne postępki. Ale wogóle biorąc, jaki rodzaj stosunków miał miejsce między nią a Filipem Arborio, prócz stosunku fizycznego niezaprzeczonego? I w jakich warunkach się oddała? Dręczyła mnie dzika ciekawość. Samo doświadczenie moje poddawało mi rozmaite hipotezy; moja pamięć odnajdowała dokładne wspomnienia niektórych sposobów szczególnych ulegania, których używały dawne moje kochanki. Te obrazy ukazywały mi się, przekształcały, następowały jedne po drugich, jasne a szybkie. Widziałem Julianę taką, jaką ją widziałem w dniach odległych, samą we wgłębieniu okna, z książką na kolanach, osłabioną, bardzo bladą, z tą postawą osoby, która ma zemdleć za chwilę; i zgryzota nieokreślona, jak gdyby zadawała sobie gwałt, aby coś stłumić, migotała w jej oczach nadmiernie czarnych. Czy ją zaskoczył w samymże domu moim, podczas jednej z takich chwil osłabienia? Uległszy gwałtowi poniekąd bezświadomie, czy zbudziwszy się z tej bezświadomości, nie doznawała nic więcej, prócz grozy i obrzydzenia dla czynu nie dającego się naprawić, czy wygnała tego człowieka, czy przestała się z nim widywać? Czy też przeciwnie, przyjęła propozycyę schadzki w jakiemś miejscu ukrytem, w jakiemś mieszkaniu ustronnem, może w jednem z tych banalnych „chambres garnies“, które były widownią setek wiarołomstw haniebnych; czy odbierała i oddawała wszystkie pieszczoty na tej samej po-