Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/295

Ta strona została przepisana.
XXIII.

Wszystkie lekarstwa były daremne. Praca nie przynosiła mi uligi, nie pocieszała mnie, ponieważ była nadmierną, nieuporządkowaną, gorączkową, czasami przerywaną okresami niepokonanej bezwładności, przygnębienia, oschłości zupełnej.
Brat mój ostrzegał mnie:
— To nie jest to, co przepisuje reguła. Ty w ciągu jednego tygodnia czasem wyczerpujesz cały zasób energii, mogący starczyć na pół roku; potem pozwalasz sobie popadać w ospałość; następnie bez umiarkowania rozpoczynasz nanowo szafować siłami. Co innego bynajmniej przepisuje reguła. Trzeba, aby działalność nasza była spokojną, systematyczną, harmonijną, jeśli ma być skuteczną. Rozumiesz? Trzeba nam przepisać sobie jakąś metodę postępowania. Ale ty masz wadę wszystkich nowicyuszów: zbytek zapału. Z czasem uspokoisz się.
Brat mój mawiał:
— Nie udało ci się jeszcze pozyskać równowagi, nie czujesz jeszcze „stałego gruntu“ pod nogami. Ale nie obawiaj się. Prędzej czy później