Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/296

Ta strona została przepisana.

dojdziesz do tego, że wyrobisz sobie pewne prawa niewzruszone. Stanie się to odrazu, niespodziewanie, kiedy się tego najmniej spodziewać będziesz, z czasem.
I mawiał jeszcze:
— Na ten raz Juliana obdarzy cię z pewnością dziedzicem nazwiska, Rajmundem. Myślałem już o chrzestnym ojcu dla niego. Twego syna do chrztu trzymać będzie Jan de Scordio. Najgodniejszy to ojciec chrzestny, jakiego możnaby dlań wybrać. Jan natchnie go dobrocią i siłą. Skoro Rajmund dojdzie do tego wieku, w którym będzie już mógł nas zrozumieć, będziem mu mówić o tym szlachetnym starcu. I syn twój stanie się tem, czem my sami nie mogliśmy, czem nie umieliśmy być obaj.
Nieraz powracał do tego przedmiotu wymawiał często imię Rajmunda, wyrażał życzenie aby dziecko, które miało przyjść na świat, wcieliło typ tego ideału ludzkiego, o jakim on marzył, stało się Wzorem. Nie wiedział, że każde jego słowo było dla mnie pchnięciem sztyletu, jątrzącem więcej jeszcze moją nienawiść, że każde z nich wzmagało jeszcze moją rozpacz.
Wszyscy sprzysięgali się przeciw mnie bezświadomie, wszyscy udręczali mnie dowoli. Ilekroć zbliżałem się do kogokolwiek z moich, czułem się niespokojnym i trwożnym, jak gdybym był zmuszony przystępować do osoby, trzymającej straszliwą broń jakąś w ręku, której nie umie