Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/78

Ta strona została przepisana.
II.

Oto, jakiem jest pierwsze moje wspomnienie.
RozpoczYnając to opowiadanie temi słowY, miałem na myśli: „Oto z pomiędzy moich wspomnień pierwsze, odnoszące się do owej rzeczy straszliwej“.
Było to zatem w kwietnia. Od dni kilku byliśmy juŻ w Badioli.
— o! drogie moje dzieci — powiedziała matka moja z swą wielką serdecznością bezceremonialną — jakże wy też wyglądacie! Oh!... ten Rzym, ten Rzym! Żebyście przyszli do siebie, trzeba wam pozostać na wsi, przy mnie, na długo, na długo!
— Tak — odpowiedziała Juliana z uśmiechem — tak, mateczko, pozostaniemy tu, póki zechcesz tylko.
Ten uśmiech pojawiał się odtąd często na ustach JUliany, ilekroć matka moja była obecną. A chociaż oczy jej zachowywały nieodmiennie wyraz smutku, uśmiech ten był tak słodki, tak głęboko dobry, że mnie samego w błąd wprowa-