bo powiada, że zobaczę tych drzew owoce. Pewnem jest, że je zobaczę. A zatem i to jest prawdą, że życie nowe rozpoczęło się napowrót dla mnie i że poczucia wewnętrzne nie mylą mnie bynajmniej. Faktem jest, że wszystko teraz składa się z łatwością dziwną, niezwykłą, z bezmiarem jakimś miłości. Jak ja kocham Fryderyka! Nigdy nie kochałem go tak bardzo.“ Takie mniej więcej uwagi czyniłem sam sobie po cichu, uwagi nieco luźne, niepowiązane z sobą, czasami śmiesznie dziecinne, skutkiem szczególniejszego usposobienia duszy, które skłaniało mnie do dopatrywania się w jakimś, nie nieznaczącym fakcie pomyślnego znaku, prognostyka szczęśliwego.
Najżywszą radością moją była świadomość, że dziś przeszłość moja leży daleko po za mną, że zdala jestem od pewnych miejsc i od pewnych osób, oswobodzony od nich na zawsze. Czasami chcąc lepiej zakosztować spokoju tej wsi wiosennej, wyobrażałem sobie przestrzeń, dzielącą mnie teraz od tego świata mrocznego, gdzie tyle cierpiałem i to cierpieniami tak występnemi. Czasami także niejasna przejmowała mnie jeszcze trwoga, z niepokojem szukałem dokoła siebie przyczyn mego bezpieczeństwa obecnego, wsuwałem rękę pod ramię brata, pragnąc wyczytać w jego oczach przywiązanie niewątpliwe a opiekuńcze.
Pokładałem w Fryderyku ufność ślepą. Prag-
Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/87
Ta strona została przepisana.