Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/94

Ta strona została przepisana.

ka przeszkoda utrzymywała między nami ten rozdział dotychczasowy?
W ciągu tego okresu, który w historyi mojej duszy pozostanie na zawsze tajemniczym, przenikliwość moja wrodzona, jak się zdało, opuściła mnie absolutnie. Wszystkie tak straszne poprzednio zdolności analityczne, te nawet, które dawniej tyle sprawiały mi cierpień, były widocznie wyczerpane. Niezliczone wrażenia, niezliczone uczucia, odnośne do tej epoki życia, dzisiaj stały się dla mnie niezrozumiałemi, niedającemi się wytłomaczyć, ponieważ nie mam żadnej wskazówki, która dopomogłaby mi do wyśledzenia ich pierwiastku, do określenia ich charakteru. Jest pewna przerwa, na skutek braku połączenia między tym okresem mego życia psychicznego a innemi.
Niegdyś słyszałem opowiadaną baśń, gdzie młody książę, po przygodach długiej pielgrzymki, wreszcie odnajduje kobietę, którą ścigał gorącą swą miłością. Młodzieniec drżał przejęty nadzieją a kobieta uśmiechała się doń całkiem zblisko. Ale welon jakiś czynił nietykalną ową uśmiechnioną kobietę, welon z nieznanej jakiejś materyi, tak subtelnej, że się zlewała z powietrzem; a przecież ten welon był przeszkodą nie dozwalającą młodzieńcowi uścisnąć tę, którą kochał.
Baśń ta dopomaga mi cokolwiek do przedstawienia mego szczególnego wówczas stanowiska