Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/129

Ta strona została przepisana.

Nagle to zaprzeczenie rzucił wesoło lecz z pewną wzgardliwością.
— Możnaż nie podziwiać dzieła Wagnera — spytała Donatella Arvale, a z lekka zsunięte brwi nadały wyraz niemal twardy zagadkowej jej twarzy.
Effrena spojrzał jej w same oczy. Czuł w tej dziewczynie tajoną jakąś ku sobie niechęć, którą zresztą sam dzielił w tej chwili, widząc ją odosobnioną, ograniczoną w życiu własnem, w własnych zatopioną myślach, daleką i nieprzeniknioną.
— Dzieło Ryszarda Wagnera — rzekł — wypływa z ducha giermańskiego, jest pochodzenia całkiem północnego. Podjęta przez Wagnera reforma, wiele ma wspólności z reformą Lutra. Dramat jego jest najwyższym wyskokiem jego rasy, przedziwnem streszczeniem wszystkich aspiracyi co grały w duszach symfonistów i poetów od Bacha do Beethovena. od Wielanda do Göthego. Wyobraźcie sobie dzieło Wagnera, na naszych Śródziemnego morza wybrzeżach, śród oliwków srebrnych, laurów wonnych, cyprysów wysmukłych, a zblednie, rozprzęże się, rozwieje pod włoskiego nieba pogodą. Ponieważ zaś — wedle własnych słów Wagnera — danem jest artyście dostrzegać całą skończoną doskonałość rzeczy jeszcze niedokształconych i w przeczuciu artystycznem napawać się niemi w pełni pragnień swych i nadziei; przepowiadam wam zbliżanie się Sztuki nowej, czy odnowionej, odrodzonej tylko, jak tam chcecie, bez takiej właśnie, która szczerością swą absolutną, prostotą, zdrowym wdziękiem, zapałem natchnienia, czystością