Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/135

Ta strona została przepisana.

— A czyś słyszał skargi chorego króla — spytał młodzieniec o długich włosach palących się tak jak gdyby je odziedziczył po Safonie weneckiej, nieszczęsnej przyjaciółce Collaltina, zwanej „Alte Gasparra.“
— Cała dola i niedola Amfortasa zwartą została w muzyce dobrze mi znanego psalmu: „Peccantem me quotidie“ i to! z jakim lirycznym rzutem, z jaką siłą i prostotą! Wierzaj mi: wszystkie pierwiastki tragedyi zostały tam streszczone i wzmożone tak jak instynkty i czucia tłumu streszczają się, oczyszczają, wzmagają w sercu narodowego bohatera. Zresztą, o wiele starszy[1], boski nasz Palestrina, wszystko to wypowiedział silniej, czyściej...

— Ale kontrast — oponował żywo Baltazar Stampa — pomiędzy Kundry i Persifalem, w drugim akcie; ale motyw „Herzeleide,“ ale ton gwałtowny, rozdzierający agap; motyw Kundry; wyroczny pocałunek złożony na świeżych ustach młodzieńca; cała kaskada rozdzierających i upajających nut boleści i żądzy... Rana ach rana, parzy mnie, krwawi się we mnie...“ A po rozpacznym obłędzie kusicielki, niezrównana słodycz aryi poddania się... „O! daj mi spocząć u twojego boku... Niech przez godzinę tak pozostanę...“ A wówczas nawet gdy mnie Bóg odtrąci, w tobie, przez ciebie zbawioną zostanę...“ A odpowiedź Persifala, silniejsze, potężniejsze powtórzenie motywu ze sceny z wyrostkiem, przemienionym teraz, w zapowiedzianego bohatera:... „Piekło nam! zatracenie wiekuiste! za

  1. Ur. 1529-1594.